Cichy Don
Zobacz >Ryszard Filipski
Ryszard Filipski
(ur. 17.VII.1934 r. - Lwów )
Aktor filmowy i teatralny. W 1958 roku zdał eksternistycznie egzamin aktorski. W latach 1963 -1966 był członkiem zespołu Starego Teatru.
Jego droga do profesjonalnego aktorstwa nie prowadziła przez szkoły teatralne. Swój styl gry doskonalił pod okiem wybitnych reżyserów i kolegów aktorów bezpośrednio na próbach przedstawień. Niewątpliwie utalentowany, obdarzony mocnym, lekko chropowatym głosem, o świetnych warunkach fizycznych i męskiej urodzie, podchodził do roli w sposób intuicyjny, naturalny. Zawsze pozwalał sobie na dystans do granej przez siebie postaci: zarówno w rolach komediowych, jak i dramatycznych.
Ten sposób kreowania roli najlepiej sprawdził się i najwyżej został oceniony w przygotowanej przez Lidię Zamkow inscenizacji Cichego Donu M. Szołochow (1964). Zamkow – reżyserka i aktorka, zafascynowana teatrem Brechta, doskonale potrafiła prowadzić aktora tak, by ten tworząc postać niejako „ubierał się w nią”: odtwarzał a nie był bohaterem. Grigorij Mielechow w wykonaniu Filipskiego był postacią wyrazistą - człowiekiem zmuszonym przez historię do dokonywania trudnych wyborów i wiarygodną zarówno w swym człowieczeństwie jak i w motywacjach przy podejmowaniu życiowych decyzji . Za tą kreację został on nagrodzony w 1964 r na Festiwalu Sztuk Rosyjskich i radzieckich w Katowicach.
Niewątpliwie odmienny wyraz artystyczny osiągnął Filipski odtwarzając postać Mikołaja Kopernika w sztuce J. Broszkiewicza Koniec księgi IV. (1964). Upodobniony przez kostium i charakteryzację do wielkiego astronoma starał się budować rolę oszczędnymi środkami, wręcz posagowo, poruszając się po scenie jak „postać z epoki”, emocje, rozterki i dylematy bohatera wyrażając głosem – starannie dobierając jego natężenie i barwę.
Interesujące jest, w jaki sposób Konrad Swinarski, z którym Filipski dwukrotnie zetknął się na scenie Starego Teatru wykorzystał jego cechy fizyczne i możliwości aktorskie. Reżyserując w 1965 roku Tragiczną i prawdziwą tragedię pana Ardena, anonima z epoki elżbietańskiej, powierzył mu rolę Mosbiego – rzeźnika, bezwzględnego karierowicza, gotowego dażyć do celu nawet po trupach, wykorzystując nie tylko własny spryt ale i męski wdzięk. Ryszard Filipski doskonale wywiązał się ze swego zadania, świadomie łącząc przymioty ciała – mocna, energiczna sylwetka i przystojne acz mroczne oblicze - z doskonałym warsztatem aktorskim. Stworzył postać będącą uosobieniem cynicznego zła:
(…) rolę kochanka Alicji, rzeźnika Mosbie, który dąży do zdobycia złota i zaszczytów, nie bacząc na cenę, jaką ma za to zapłacić, gra bardzo trafnie Ryszard Filipski: jest w miarę wulgarny a zarazem posępnie zbrodniczy. (Jaszcz. Pitaval renesansowy. Trybuna Ludu 29.06.1965).
W swej kolejnej inscenizacji – Nieboskiej komedii Z. Krasińskiego (1965) Swinarski także „postawił” na mroczną stronę aktorstwa Filipskiego, odsadzając go w rolach Wariata i Lokaja – przerażających bezmiarem szaleństwa i tępego okrucieństwa, towarzyszącym wszelkim rewolucjom.
Wspomniany wcześniej dystans przypominający wywodzący się z teatru brechtowskiego efekt obcości i autoironia przyczyniły się także do sukcesu Filipskiego w chwalonym przez prasę i obleganym przez publiczność widowisku muzycznym Happy end w reż. Z.Hűbnera z muzyką Kurta Weilla (1966). Jak pisał recenzent: rola ganstera Billa leżała na nim jak ulał (J.Bober, Gazeta Krakowska 1966, nr 84). W eleganckim, trzyczęściowym garniturze, białej koszuli i białym borsalino na głowie, z lekkim uśmiechem, poruszający się po scenie z wdziękiem prosto z chicagowskiej ulicy okresu prohibicji był prawdziwym królem gangsterskiej meliny.
Spektaklem, który zamknął okres jego pracy w Starym Teatrze był doskonały Zmierzch I. Babla w reż. J. Jarockiego (1966), z którym współpracował już wcześniej kilkakrotnie (grając we współczesnej sztuce M.Domańskiego Ktoś nowy (1964) oraz w Królu Henryku IV W. Shakespearea (1965). Filipski w Zmierzchu zagrał Lowkę, jednego z synów starego żydowskiego patriarchy Mendela Krzyka, buntującego się wraz z bratem przeciw bezwzględnej i brutalnej władzy ojca, ale – jednocześnie – znającego i wierzącego tylko w autorytet zdobywany i utrzymywany siłą. Filipski był zabawnym i zarazem złowrogim Lowką – napisał w swej recenzji R. Kosiński. (Dziennik Polski Nr 12 15-01-1967). Aktor wykreował postać wyglądającą i zachowującą się jak „carski kawalerzysta na urlopie”, ale w motywacjach i w działaniu równie bezwzględną jak despotyczny ojciec i starszy brat, któremu musi się podporządkować.
W 1966 roku Ryszard Filipski odszedł z zespołu Starego Teatru i założył własny teatr pod nazwą „eref”.