Bracia Karamazow
Zobacz >Jan Frycz
Jan Frycz
(ur. 15 maja 1954 - Kraków)
Po studiach należał do zespołu scen warszawskich: Teatru Narodowego (1982-1983) oraz Teatru Polskiego (1983-1984). Od 1984 do 1989 roku był aktorem Teatru im. Słowackiego w Krakowie.W latach 1989 – 2006 w zespole Narodowego Starego Teatru.
Jan Frycz przez wielu krytyków uważany jest za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia. Doskonały zarówno w rolach komediowych jak i dramatycznych, klasycznych jak i awangardowych. Jego uwaga i dociekliwość w pracy nad rolą, połączone z doskonałością warsztatu aktorskiego, pozwalają mu tworzyć kreacje, które na długo pozostają w pamięci widzów. Andrzej Wanat w jednej z recenzji napisał: "Frycz jest świetnym aktorem. Wiem, że dziś takich słów się nie pisze, lecz mam to za nic, tak myślę, więc dlaczego mam to ukrywać, pozbawiając człowieka przyjemności (...)." ("Teatr", 1995, nr 7/8)
„Bardzo lubię masywność jego aktorstwa. Ten ciężar, który po poruszeniu okazuje swą siłę bezwładu. (…) „Jest zarówno wrażliwy – jak i agresywny, finezyjnie inteligentny i posiadający w sobie ciężar pierwotnej siły” - powiedział o nim Krystian Lupa, reżyser, w którego spektaklach – zdaniem wielu recenzentów - osiągnął Frycz sceniczną doskonałość.
Natomiast sam aktor w rozmowie z B. Matkowską – Święch powiedział, że z Lupą pracuje się "Okropnie ciężko, wyczerpująco. (...) Wciąż szuka nowych bodźców. Nie chce, by aktorzy zastali się w wygodnych dla siebie sytuacjach, pozach. Dlatego praca z nim jest fascynująca, ale wymagająca ogromnego wysiłku i skupienia." (Gazeta Wyborcza, 8.09. 2000).
Jednakże efekty tej współpracy – każdorazowo były najwyższej próby.
Pierwszym przedstawieniem K. Lupy z udziałem Jana Frycza byli Bracia Karamazow wg F. Dostojewskiego (1990). Zagrał Iwana – postać, na której w duzej mierze spoczywa „dźwiganie najtrudniejszych scen długich, nieefektownych teatralnie dialogów” (G. Niziołek), Uwikłany w poszukiwanie racjonalnego wytłumaczenia tego, co uważa za kosmiczny absurd, szukający ratunku w racjonalistycznym wytłumaczeniu świata, gmatwając się w relatywizmie etycznym Iwan Karamazow doprowadza do klęski własnej i staje się moralnym sprawcą zbrodni. Jan Frycz w tej roli idzie jakby na skróty, stara się przedrzeć przez gąszcz sprzeczności nie komplikując rysunku tej postaci. Tak klęski własnej i staje się moralnym sprawcą zbrodni. Iwan konstruuje pozornie logiczny wywód poparty doświadczeniem własnym, obserwacją społeczeństwa i interpretacją historii. W istocie nie wychodzi poza krąg rodzinnego piekła i dzięki temu staje się postacią bardzo konkretną i wyrazistą. ("Maraton z Dostojewskim" Józef Szczawiński, Słowo Powszechne nr 7, 09-01-1991).
W Malte – Tryptyk marnotrawnego syna – spektaklu inspirowanym prozą Reinera Marii Rilkego (1991) zagrał Ojca, a właściwie ojców dwóch bohaterów, dwóch części przedstawienia. Zabieg ten spowodował – zdaniem B. Riss: (….) zagęszczenie i tak już skomplikowanej w świecie Rilkego siatki napięć. Znakomity jest Jan Frycz w roli najpierw Ojca Ewalda, a potem Ojca Maltego. ("Rilke według Lupy"), Życie Warszawy nr 5, 07-01-1992).
W 1995 r. K. Lupa po raz pierwszy zrealizował Lunatyków H. Brocha (Lunatycy. Hugenau, czyli rzeczywistość). Jan Frycz zagrał w tym spektaklu swoją – jak twierdzi większość krytyków – najlepszą rolę : Przede wszystkim jest August Esch. To wielka rola Jana Frycza. Przemyślana i zagrana do ostatniego szczegółu, gestu, wypełniona od środka nieustannym napięciem, wewnętrzną aktywnością, bez pustych miejsc. Frycz znakomicie mówi, wspaniale słucha, gra plastycznie całym ciałem, świadomie, celowo. Jest zbuntowany i zrezygnowany, naburmuszony i kapryśny jak dziecko, a za chwilę cynicznie bezczelny, niezwykle kulturalny i wręcz chamski. Bardzo śmieszny i bardzo nieszczęśliwy. Esch jest naprawdę koncertowy. ("Okrutne i nieodparcie śmieszne", Bożena Winnicka, Wiadomości Kulturalne nr 12, 19-03-1995) .
Po raz drugi Frycz wcielił się w Escha w 1998 roku, kiedy reżyser ponownie sięgnął po dramat Brocha, realizując Lunatyków – Esch czyli Anarchia) . I znów stworzył kreację niezwykłą, wpisaną w pełni w klimat inscenizacji Lupy a jednocześnie współtworzącą go; jego aktorstwo w obu przedstawieniach było inicjujące i dopełniające zarazem. Oszczędność ekspresji, swoista „oporność”, przy mocno osadzonej fizyczności, daje efekt zaskakująco głęboki i - dla widzów – pociągający. "Prosty, a momentami nawet prostacki, czasem wulgarny, może prymitywny - taki jest Esch, genialnie grany przez Jana Frycza" – napisał w swej recenzji Jacek Wakar. Ostatnią kreacją Frycza u Lupy był Poncjusz Piłat w Mistrzu i Małgorzacie Michaiła Bułhakowa (2002).
Swój talent – tak dramatyczny jak i komediowy, oraz opanowanie w stopniu najwyższym warsztat technik aktorskich, aktor miał możliwość zaprezentować także pracując pod kierunkiem innych reżyserów, z których każdy miał inną (odmienną od K.Lupy) metodę pracy nad tekstem, pracy z aktorem, dochodzenia do ostatecznego kształtu przedstawienia. Frycz –aktor dociekliwy, zadający reżyserom dużo pytań w trakcie pracy, kreował pełne interesujące postaci zarówno w klasyce dramatu jak i nowoczesnych formach inscenizacyjnych.
Do najwybitniejszych ról zaliczyć należy z pewnością Michała Astrowa w Wujaszku Wani. Scenach z życia ziemian. A. Czechowa w reż. Rudolfa Zioło (1993). A. Wanat w swej recenzji napisał: "Jest to chyba najinteligentniejszy Astrow jakiego widziałem na polskich scenach. Szybko myśli, bezbłędnie rozpoznaje intencje postaci (...) Frycz dużo i dobrze gra poza tekstem. Dzięki temu wszystko potrafi uzasadnić w tej efektownej, ale pełnej deklaratywizmu roli." ("Teatr", 1993, nr 11)
Doskonale znalazł się także w trudnej – podwójnej roli Witkacego i Walpurga w autorskiej inscenizacji Jerzego Jarockiego Grzebanie (na podstawie Witkacego) w 1996 r. Z tym karkołomnym przedsięwzięciu, które spotkało się z zainteresowaniem i widzów i krytyki, Fryczkowi udało się zindywidualizować grane postacie wyłącznie środkami aktorskimi: Witkacy (grany przez Jana Frycza) w "Grzebaniu" jest obecny również w napisanych przez siebie dramatach. Czasem z emocją przygląda się stworzonym przez siebie postaciom, czasem wręcz wciela się w nie. Grając Walpurga (z "Wariata i zakonnicy") przekracza granice śmierci, by za chwilę zrobić to, już jako Witkacy, bardziej "życiowo" jeszcze raz. Po śmierci ze specyficzną pogodą patrzy na realizację swych katastroficznych przewidywań społecznych. Z dystansem przygląda się swemu życiu. Kobiety, które kochał odkrywają teraz różne odcienie jego osobowości, nienasycenia życiem. Jan Frycz grający Witkacego podszedł do tej postaci z dużym dystansem, balansując pomiędzy "byciem" i komentowaniem tego "bycia". („Grzebanie", Tadeusz Kornaś, Echo Krakowa, 17-01-1996) ; Jan Frycz w tej roli nie stara się dodawać nic ponad to, co ogólnie o pisarzu wiadomo. Ubrany w beżowy trencz, kapelusz, z laską w ręku, porusza się po scenie swobodnie i z właściwą sobie nonszalancją pyta: - Czy to aby o mnie mowa? Frycza stać na zmianę tonu wypowiedzi, żonglerkę nastrojami, kpinę z dziejów, historii i własnego pochówku. (Bożena Gierat-Bieroń, Czas Krakowski, 25-01-1996)
Warto nadmienić, że aktorowi udało się uczynić wielki walor ze swej fizyczności. Zdecydowanie przystojny urodą „amanta”, chłopięco ujmujący – potrafił w zależności od wymogów spektaklu walorami zewnętrznymi uzupełniać bądź kontapunktować psychologiczny obraz granej postaci, osiągając często – zamierzony – efekt diaboliczny bądź komediowy, jak na przykład w przedstawieniu Krakowskie kabarety XX wieku, przygotowanym przez St. Tyma i K. Maternę (2003) . O mistrzostwie gry opartej wyłącznie na „byciu” niech świadczy następujący fragment recenzji J.R. Kowalczyka: Doskonały duet stworzyli zwłaszcza Małgorzata Hajewska-Krzysztofik i Jan Frycz w monologu, w którym samotna kobieta zarzuca sieć ze słów na Bogu ducha winnego gościa tej samej kawiarni. Zaczyna od: „Och! Niech tak pan na mnie nie patrzy” (ani mu to do głowy nie przyszło), a kończy: „Pan jest nikczemny!”, choć mężczyzna nie wyrwał się nawet z najmarniejszym słowem. („Konkubinat prochu z wiecznością”, Rzeczpospolita 2004, nr 9)
W 2006 roku Jan Frycz przeszedł do zespołu Teatru Narodowego w Warszawie.
By uzupełnić biogram tego aktora warto na koniec przytoczyć opinię, jaką swego czasu na jego temat wypowiedział inny wybitny aktor Starego Teatru Andrzej Hudziak: „Frycz to wspaniały, niepokorny aktor, denerwujący niektórych swą niezależnością. Ma dużo szacunku dla kolegów aktorów i sporo cierpliwości w oczekiwaniu na pełne partnerstwo z ich strony” .
Bracia Karamazow
Zobacz >Dziady - dwanaście improwizacji
Zobacz >Fortynbras się upił
Zobacz >Grzebanie
Zobacz >Klątwa
Zobacz >Lunatycy - Esch, czyli Anarchia
Zobacz >Lunatycy - Huguenau czyli Rzeczowość
Zobacz >Malte albo Tryptyk marnotrawngo syna
Zobacz >Mistrz i Małgorzata
Zobacz >Opera mleczana
Zobacz >Przerżnąć sprawę
Zobacz >Sen srebrny Salomei
Zobacz >Sto lat kabaretu... Krakowskie kabarety XX wieku
Zobacz >Wdowy
Zobacz >Wujaszek Wania
Zobacz >Wyzwolenie
Zobacz >