Przedstawienie:

Tartuffe

Autor: Molier przedstawienia tego autora >

Reżyser: Mikołaj Grabowski przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Magdalena Musiał przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Elmira: Katarzyna Gniewkowska przedstawienia >

Tartuffe: Zbigniew W. Kaleta przedstawienia >

Marianna *: Olga Bołądź przedstawienia >

Pan Godzic: Rajmund Jarosz przedstawienia >

Marianna *: Katarzyna Warnke przedstawienia >

Oficer Gwardii Królewskiej *: Lidia Duda przedstawienia >

Orgon: Krzysztof Globisz przedstawienia >

Oficer Gwardii królewskiej *: Alicja Bienicewicz przedstawienia >

Doryna: Urszula Kiebzak przedstawienia >

Damis: Wiktor Loga-Skarczewski przedstawienia >

Pani Pernelle: Halina Kwiatkowska przedstawienia >

Marianna *: Katarzyna Zawadzka przedstawienia >

Kleant: Tadeusz Huk przedstawienia >

Walery: Andrzej Rozmus przedstawienia >

* rola dublowana

* rola dublowana
 


 

 

Opis:

Reżyser i autor adaptacji, balansując między rozmaitymi tonacjami, ewidentnie chciał widzów zaskoczyć i pozbawić wygodnego przeświadczenia, że oto oglądamy szacowną klasykę. Jedne fragmenty sztuki odegrane zostały niczym lekka, błyskotliwa komedia obyczajowa, inne zyskały przejmujący dramatyzm, momenty farsowe przeplatały się ze scenami utrzymanymi w poetyce absurdu. Jak rozumiem, starał się w ten sposób sięgnąć głębiej, wyjść poza obyczajową satyrę czy też smakowanie narzucających się, choć zawoalowanych aluzji na temat chociażby ureligijnienia naszego życia społecznego. Niestety, musiał za to zapłacić pewną cenę, bo choć spektakl toczy się płynnie, to momentami brak mu spójności, a poszczególne sceny-numery funkcjonują jakby osobno.

Zanim na scenę wejdą Orgon i Tartuffe, akcja rozgrywa się zgodnie z wymogami realizmu. Reżyser zadbał o to, by utyskiwania pani Pernelle miały jakiś punkt zaczepienia w rzeczywistości: rozwaleni na kanapach, zblazowani młodzi ludzie spokojnie, wręcz ze znudzeniem wysłuchują tyrad babki. (...)  Halina Kwiatkowska gra tę postać rodzajowo, ale inteligentnie, bez szarży. (...) pani Pernelle (..) nie jest zbyt mądra i uwielbia zrzędliwie przypinać ludziom łatki, ale nie można jej nazwać straszliwą dewotką.

(...) Orgon w inscenizacji Grabowskiego jest człowiekiem prostodusznym i poczciwym, ale o wybuchowym, by nie powiedzieć - cholerycznym charakterze. Jest przyzwyczajony do posłuchu i ma swoje utarte nawyki (...) Napotykając na opór, reaguje agresją, której histeryczne natężenie zdaje się pokrywać lęk, zagubienie, niespełnienie, wyraźny brak równowagi wewnętrznej. Z tych powodów bierze się zapewne jego fascynacja Tartuffem, którego obecność wnosi w życie Orgona spokój, a świadomość zdążania do zbawiennego celu koi skołatane nerwy.

Globiszowi przypadło dość trudne zadanie - jak uwiarygodnić postać, której zaślepienie budzi podejrzenia o umysłową ociężałość i który przedstawiany jest wyłącznie w kompromitujących sytuacjach?  (...)

Marianna, blond piękność o usteczkach wydętych w grymasie zblazowania, jest osobą zadziwiająco bierną. (...) Taka koncepcja postaci, sugestywnie zagranej, wypływa z odczytania tekstu we współczesnej perspektywie (...) . Marianna to rozpieszczona kotka, która zachowuje się jak małe dziecko i takie też stosuje metody - by przekonać ojca do zmiany decyzji, wskakuje mu na kolana, zastyga w niewygodnej, dziwacznej pozie i robi minkę skrzywdzonego niewiniątka. (...)

Kiedy zupełnie traci nadzieję, że uda jej się uniknąć małżeństwa ze znienawidzonym Tartuffem, tłumione uczucia eksplodują w niespodziewanie dramatyczny sposób (...) miarowo okrążając stół, jak w malignie zrzuca z siebie ubranie, zapewniając ojca, że odda mu wszystko i błaga: "Tylko nie sięgaj po moją osobę", po czym naga i bezbronna znika w ciemnościach za drzwiami.

Spektakl Grabowskiego to aktorski koncert, w którym funkcję dyrygenta pełni Doryna. Urszula Kiebzak wydaje się stworzona do tej roli, w jej interpretacji pokojówka jest władcza i pyskata, jak chce Molier, ale jednocześnie jej tyrady nie przeradzają się w rezonerskie ględzenie. Aktorka potrafi przyjmować rozmaite tony: w popisowej scenie z Orgonem nabożnie deklamuje z buzią w ciup, chcąc zmusić Mariannę do działania - wpada w zabawny śpiewny falset, z Orgonem przyjmuje ton kpiarski, z Tartuffe'a jawnie szydzi.

Grabowski dokonał w tekście Moliera poważnych skrótów, które sprawiają, że akcja toczy się wartko (całość trwa niespełna dwie godziny), każde słowo padające za sceny ma swoją wagę, bo żaden temat nie jest wygrywany więcej niż raz, ani zagadany. Wyjątek stanowią tyrady uczciwego Kleanta (Tadeusz Huk), który, przepełniony mądrością i prawdziwą pobożnością, stara się w rozmowie, jasno stawiając sprawę, rozwiązywać konflikty, jednak te zbożne wysiłki pozostają żałośnie bezowocne.

W przeciwieństwie do niego Tartuffe (Zbigniew W. Kaleta) to postać przerażająco skuteczna. Długowłosy brodaty chudzielec o wyglądzie ascety, w szarych szmatach z second handu i trampkach, początkowo budzi lekceważenie i nieodparcie śmieszy, gdy wyznając miłość Elmirze tarza się w mękach namiętności po kanapie i pokrzykuje, że jest przecież mężczyzną. Już w chwilę potem zmuszeni jesteśmy jednak go docenić, kiedy - zagrożony totalną kompromitacją - brawurowym, histerycznym samooskarżeniem w genialny sposób potrafi odwrócić od siebie podejrzenia i jeszcze bardziej omamić Orgona.

(...) Kaleta buduje postać fascynującą swym zdeprawowaniem, jego Tartuffe ma chłodną determinację w spojrzeniu, przenikliwość szaleńca i genetyczną - jak się wydaje - niezdolność do odczuwania wyrzutów sumienia. To wręcz - sięgając po termin medyczny - osobowość psychopatyczna:  (...) Dlatego, aby go pokonać, na plac boju musi wstąpić pani domu, kobieta świadoma swej urody i klasy, ale przede wszystkim - inteligentny przeciwnik, biegły w sztuce uwodzenia. Elmira, w pierwszej części spektaklu powściągliwa i pełna naturalnego wdzięku, w drugiej udowadnia, że potrafi walczyć jak lwica.

Agnieszka Fryz-Więcek, Jak zechce niebo, Didaskalia 2006, nr 73-74. 

 (…) Na dużej scenie Starego Teatru zbudowano wery styczną kopię saloniku w willi nowobogackich: solidny parkiet, białe ściany, ogromne lustra, białe krzesła na rzeźbionych nogach (fenomen żywotności wersalskiego ideału piękna w określonych grupach społecznych...). Oprawa muzyczna: Mozart i Corelli (w wersji easy listening), przemieszani z przebojami lat 60. Dom ten ma być azylem spokoju i elegancji, bunkrem, w którym bohaterowie chronią się przed światem.

Dużo tu mówi się o zasadach, formie, obowiązkach członków rodziny wobec siebie, obronie wartości i potrzebie autorytetów. Lecz proces destrukcji już się rozpoczął; rozkład rozpoczyna się od korzeni. Objawy choroby trapiącej dom Orgona mają jednak komediowy charakter.

Jego domownicy to osobliwe panoptikum pokazane przez Grabowskiego z kabaretowym niemal zacięciem, co wcale nie oznacza plakatowości. Interpretacja niektórych postaci zaskakuje - bohaterowie spektaklu są bardziej trywialni, ale mniej papierowi, niż każe ich widzieć teatralna tradycja. Orgon (bardzo dobry Krzysztof Globisz) to zarazem cham i naiwniak, despota i ojciec z oddaniem broniący źle rozumianego dobra rodziny - budzi na przemian litość i obrzydzenie, grozę i sympatię; jego żona (Katarzyna Gniewkowska) to bynajmniej nie "niewinność uciemiężona", lecz piękna, dojrzała kobieta, świadoma swojego erotycznego powabu i chętnie go wykorzystująca. Dzieci Orgona, Damis (Piotr Polak) i Marianna (Katarzyna Warnke), których miłosne perypetie z reguły przedstawiane są w tonacji melodramatycznej, w przedstawieniu Grabowskiego okazują się egoistycznymi, rozwydrzonymi nastolatkami miotanymi zmiennymi emocjami i nastrojami - od znudzenia do buntu. Sympatię widzów najmłodsze pokolenie zaczyna budzić dopiero wtedy, gdy Marianna z dobrze ułożonym ukochanym Walerym (Andrzej Rozmus) w zabawnej scenie "tańców figurowych na parkiecie" parodiować będą sentymentalne konwencje teatralno-miłosne.

Związki pomiędzy tymi słabymi, niemądrymi, zaślepionymi egoizmem postaciami łatwo rozluźnić. Dywersantem jest Tartuffe, osobnik nijaki i bezbarwny, niebudzący zrazu żadnych podejrzeń ani lęku. Obsadzony przewrotnie w roli tytułowej Zbigniew W. Kaleta - aktor znany z ról nadwrażliwców, artystów i myślicieli w spektaklach Lupy i Miśkiewicza-wydaje się parodiować własne emploi. Długowłosy, ubrany w luźne, bure stroje (na tle nieustannie strojących się gospodarzy prezentuje się niczym asceta) w spektaklu Grabowskiego demonstruje nie fanatyzm religijny, ale mglistą i enigmatyczną duchowość, która imponuje bogatej, lecz trawionej poczuciem nudy i czczości rodzinie Orgona.(…)

Anna R. Burzyńska, Nieustanne tango, Tygodnik Powszechny 2006, nr 27.

 

 

 

 

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011