Przedstawienie:
Rosmersholm
Autor:
Henryk Ibsen przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Aleksandra Mianowska przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Wojciech Krakowski przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Pani Helseth: Janina Zielińska przedstawienia >
Piotr Mortensgaard: Józef Dwornicki przedstawienia >
Ulryk Brendel: Roman Wroński przedstawienia >
Dyrektor Kroll: Jerzy Przybylski przedstawienia >
Jan Rosmer: Czesław Łodyński przedstawienia >
Rebeka West: Maria Kościałkowska przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
(…) Najnowsze doświadczenie z Ibsenem przeprowadził krakowski Teatr Kameralny wystawiając „Romersholm” w reżyserii Aleksandry Mianowskiej, w dekoracjach Wojciecha Krakowskiego. Doświadczenie – trzeba to od razu powiedzieć – w pełni udane. Spoza banalnego trochę sztafażu politycznego – bo Romersholm był kiedyś także sztuką polityczną o konflikcie pomiędzy brutalnym cynizmem liberałów i nie mniej brutalną naiwnością konserwatystów (…).
W przedstawieniu krakowskim Ibsen przemówił także wprost, spoza sztafażu. Pisze się w takich przypadkach, że przedstawienie było czyste: motywacja sytuacji, uczuć, psychologii spełniała tylko rolę pomocniczą, dawała pierwszeństwo liniom losu – słabości i ambicji – konfliktom osobowości, niewygaszonym wciąż sprzecznościom, jakie istnieją w człowieku i jakie świat w nim podsyca. Surowa, metaliczna szarość ścian ustawionych perspektywicznie, rzadko rozjaśniania ciemnym aksamitem czerwieni, sugestywne, wynaturzone portrety przodków pastora Rosmera – dawały przedstawieniu konieczną stylizacje i patynę – stanowiąc przy tym środki ekspresji jak najbardziej nowoczesne, nie nużąc, odpowiadając pospiesznemu, skrótowemu sposobowi myślenia.
Na tym tle Maria Kościałkowska rozegrała dramat Rebeki West z niespodziewaną siłą, prostota i jasnością. Dramat – chciałoby się powiedzieć – nawet na wyciągnięcie dłoni nie odległy od współczesnej widowni. Rebeka – jak całe przedstawienie zresztą – pozbawiona została grozy, niesamowitości, tajemnicy, tego sosu w jakim grywano Ibsena. Kościałkowska z zadziwiającym taktem pokazała jej ewolucję: od roli zimnego gracza znakomicie i bezbłędnie żonglującego uczuciami, do zimnej, stanowczej determinacji gdy stawka o życie, o pastora, o to co abstrakcyjne, a tak zawsze od nowa istotne wyzwolenie się ze wszystkiego co było dotychczas, została już ostatecznie przegrana. W „Rosmerholmie” wszyscy – a jak jest w rzeczywistości, nawet dziś? – tę stawkę przegrywają. (…)
Zygmunt Greń, Dramat Ibsena w połowie nowego wieku, Życie Literackie 1960, nr 31.