Przedstawienie:
Wywiad z Ballmeyerem, Bardzo starzy oboje
Autor:
Kazimierz Brandys przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Tadeusz Jurasz przedstawienia tego reżysera >
Romana Próchnicka przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Stanisław Walczak przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Mężczyzna / Wywiad z Ballmeyerem/: Andrzej Buszewicz przedstawienia >
On / Bardzo starzy oboje/: Wojciech Ruszkowski przedstawienia >
Ona /Bardzo starzy oboje/ : Celina Niedźwiedzka przedstawienia >
Jahn / Wywiad z Ballmeyerem /: Michał Żarnecki przedstawienia >
Inga / Wywiad z Ballmeyerem/: Iwona Swida przedstawienia >
Daves / Wywiad z Ballmeyerem/ : Zygmunt Hobot przedstawienia >
Ballmeyer /Wywiad z Ballmeyerem/ : Wojciech Łodyński przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
(…) „Bardzo starzy oboje” utwór w wersji scenicznej bardziej wyrazisty, w pewnym sensie po prostu lepszy niż opowiadanie ogłoszone w „Twórczości”. Trochę w tym zasługi aktorów i reżyserii, ale rzecz prosta, nie tylko. W formie dialogu dwojga starych ludzi oczekujących przybycia dzieci na imieninowy obiad niczym Vladimir i Estragon oczekujący przyjścia Godota, zawarł Brandys mocny w szczegółach choć osłabiony filozoficznym pragmatyzmem, obraz dwojga ludzi, którzy pobrali się w dniu śmierci austrowęgierskiego następcy tronu od kul serbskich zamachowców. (…)
(…) Widowisko jest debiutem reżyserskim aktorki Romany Próchnickiej. Udanym debiutem. Pozornie to bardzo łatwo postawić dwoje dobrych aktorów na scenie i kazać im gadać przez 50 minut. W istocie zadanie to mocno trudne , jeśli widowisko ma przebiec jako prawdziwie interesujące. Próchnicka poprowadziła doskonałą parę Celinę Niedźwiedzką i Wojciecha Ruszkowskiego pewną ręką. Nie widziałem jeszcze Ruszkowskiego w tak odpowiedzialnie przeprowadzonej roli. Ten pyszny aktor jest urodzonym komikiem , ze skłonnościami do farsowej brawury, do skeczów twarzą ku publiczce. I w „Bardzo starych oboje” pofolgował siebie (nieco) parę razy, ale poza tym trzymał świetnie na wodzy swój temperament, skłonny do szarzy. To doskonała rola pokazująca ile w Ruszkowskim jest tęgiego aktora charakterystycznego nie zmuszanego banalniej do ustępstw.
Po wersji telewizyjnej, wersja teatralna – trzeci to już stopień popularyzacji „Wywiadu z Ballmayerem” Wokół tego utworu toczyła się swego czasu ożywiona dyskusja ideowa. Nie zamierzam do niej powracać.
Ograniczę się do stwierdzenia, że teatralny Ballmayer jeszcze bardziej jest dwuznaczny niż w wersji książkowej. Dwuznaczny, w tym wypadku znaczy również matowy, zamazany. Reżyser Tadeusz Jurasz nie umiał sobie z nim poradzić, podobnie jak przeprowadzający z ludobójcą wywiad ów amerykański dziennikarz Daves (zagrany bez inwencji przez Zygmunta Hobota). Sam Ballmayer Wojciecha Łodyńskiego jest odpowiednio kanciasty i zatwardziały, ale niewiele więcej. (…)
Jan Szczepański, Brandys i Różewicz, Trybuna Ludu 1965, nr 153.