Przedstawienie:
Sceneria zimowa
Autor: Maxwell Anderson przedstawienia tego autora >
Reżyser: Zygmunt Hübner przedstawienia tego reżysera >
Scenografia: Andrzej Cybulski przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Mio: Jan Nowicki przedstawienia >
Carr: Tadeusz Jurasz przedstawienia >
Marynarz: Andrzej Buszewicz przedstawienia >
Trock Estrella : Edward Dobrzański przedstawienia >
Miriamne: Anna Polony przedstawienia >
Sierżant: Władysław Olszyn przedstawienia >
Radykał: Euzebiusz Luberadzki przedstawienia >
Policjant: Jerzy Bińczycki przedstawienia >
Piny: Maria Bednarska przedstawienia >
Lucia: Tadeusz Wesołowski przedstawienia >
Carr: Henryk Błażejczyk przedstawienia >
Włóczęga: Franciszek Pieczka przedstawienia >
Esdra: Wojciech Ruszkowski przedstawienia >
Garth: Antoni Pszoniak przedstawienia >
Cień: Józef Morgała przedstawienia >
Nieznajomy: Zdzisław Zazula przedstawienia >
Nieznajomy: Stanisław Gronkowski przedstawienia >
Dziewczyna: Halina Horodecka przedstawienia >
Dziewczyna: Teresa Kamińska przedstawienia >
Dziewczyna: Olga Sitarska przedstawienia >
* rola dublowanaOpis:
(…) Jest to przecież poza wszystkim, poza całą tą koncepcjonalną konstrukcją, jest więc jeszcze kawałek sugestywnego teatru. Teatr Hübnera, zauważalnego wcześniej np. w Happy- Endzie, a zainspirowanego filmem. Montowanego plastycznie i wizualnie atrakcyjnego. (…) Scenograf Andrzej Cybulski, którego nazbyt rzadko oglądamy ostatnio w Krakowie, wpisał dramat Andersona i reżyserię Hübnera w dekorację (ulica) jak z filmu gangsterskiego, nie poprzestając jednak na werystycznej rekonstrukcji, lecz przydając swej kompozycji i wymiar skrótu, chciałoby się powiedzieć, metaforycznego, kiedy nad rakowym mieszkaniem poranionym okropnymi rurami zawiesza olbrzymiego pająka jakiejś konstrukcji technicznej. Sugestywnie zabrzmiała oprawa muzyczna Zygmunta Koniecznego i układ tańca Z. Więcławówny.
Z przedstawieniem związany jest spory zespół aktorski. Z ról wiodących oddałbym słowa uznania przede wszystkim Kazimierzowi Fabisiakowi, który stworzył postać sędziego Grunta, uwikłanego w tryby zagubionej sprawiedliwości, Annie Polony, która z rozgadanego i banalnego właściwie tekstu przypisanego jej roli potrafiła wygrać jeszcze tony tragizmu, Antoniemu Pszoniakowi w roli zaszczutego kontrahenta gangsterów i Wojciechowi Ruszkowskiemu jako Esdrze. (…).
Ryszard Kosiński, Sceneria zimowa w Starym, Dziennik Polski 1967, nr 74.
(…) Widza Scenerii zimowej uderzy przede wszystkim…. Sceneria. Dawno już nie oglądaliśmy tak sugestywnej scenografii, której twórcą jest Andrzej Cybulski. Jest ona i werystyczna (ze skłonnościami do naturalizmu i ekspresjonizmu), i nie rezygnująca z pewnych funkcji symbolicznych (konstrukcje rur – zamiast sufitu – w mieszkaniu Esdry, jako symbol totalnego, „cywilizacyjnego” zagrożenia). Wiele scen zyskuje spójność właściwie tylko dzięki zamknięciu ich w owej groźnej scenerii – krajobrazie nędzy i ciemności, ogarniających Stany Zjednoczone i świat. Wysiłki reżysera były bardzo ambitne i arcyteatralne: stworzenie wizualnej jedności działania i stanu dusz i umysłów bohaterów – i zamkniętego na niewielkiej przestrzeni miejsca działania, a jednocześnie nadania temu szerszych wymiarów. (…).
Jan Pieszczachowicz, Sceneria ciemności, Echo Krakowa 1967, nr 62.
Krakowski Teatr Stary wystąpił z prapremierą Scenerii zimowej Maxwella Andersona, pisarza amerykańskiego mało znanego w Polsce, którego warto było przypomnieć. Chociażby dlatego, że niedawno obserwowaliśmy swego rodzaju "festiwal" sztuk O'Neilla. Łączy ich obu próba stworzenia nowej tragedii - w oparciu o wzory europejskie, lecz na materiale historii i współczesności amerykańskiej. Próba nieudana, to inna sprawa. Dorobek Andersona jest wszakże ważnym ogniwem dramatu amerykańskiego i nie są dalecy od prawdy ci krytycy, którzy umieszczają jego twórczość pomiędzy O'Neillem a Williamsem i Millerem.
Tekst Andersona liczy już przeszło 30 lat i zdążył się w wielu warstwach zestarzeć. Dobrze sobie z tego zdawał sprawę tłumacz (Maciej Słomczyński) i reżyser (Zygmunt Hübner). Stąd przekład i opracowanie tekstu sprawnie pomogły zwietrzałym partiom, nie likwidując jednak charakterystycznej, wierszowano-lirycznej poetyzacji, która w zamierzeniu autora miała unieść konstrukcję zbudowaną z melodramatu, sensacyjności i tragiczności o proweniencji szekspirowskiej.
Hübner zaimponował odwagą w traktowaniu pomyłek pisarskich. Umiejętnością odkrycia materiału dla teatru współczesnego, nazbyt rygorystycznie zmierzającego do eliminowania fabuły, zdarzenia, mocnych wrażeń czy spięć emocjonalnych, działających na uczucia i zmysły. Lek przed ośmieszeniem, banałem, płaskością, ascetyzacja uczuć i namiętności, ich umowność na scenie i skierowywanie wszystkiego do wnętrza stłumia wszak cały nurt scenicznych penetracji, zepchnęła w zapomnienie sporo utworów napiętnowanych jako nienowoczesne. I niewątpliwie zasługą Teatru Starego jest rehabilitacja jednego z zapomnianych i wyklętych gatunków scenicznych we współczesnym teatrze - melodramatu.
W inscenizacji Scenerii zimowej udało się Hübnerowi na pewno złączyć tragiczną beznadziejność poszukiwania prawdy i sprawiedliwości przez młodego Mio, tragiczność utopioną w melodramacie, sensacyjności ocierającej się nieraz o banał - ze współczesnym procesem stulecia wokół zabójstwa Kennedy'ego. To sprawa aktualizacji. Inną zasługą reżysera jest odważne, choć niezmiennie ryzykowne przeprowadzenie wątku miłości Mio (J. Nowicki) i Miriamne (A. Polony), z pełnym obciążeniem szekspirowsko - melodramatycznym. Ich czysta miłość i śmierć z rąk gangsterów na zaśmieconej i brudnej ulicy slumsów, mimo irytującej miejscami poetyzacji, jest wzruszająca; działa oczyszczająco. Trafia do uczucia, bo została mocno osadzona w świecie utrzymanym klimacie rozgrywek i porachunków pomiędzy bandytami, których reżyser obdarzył lekkim tonem parodii.
Atmosfera domu to w równej mierze zasługa scenografii Andrzeja Cybulskiego. Splątana, hieratycznie wykrzywiona konstrukcja rur-przewodów nad sufitem mieszkania Esdrów urosła do symbolu, dalekiego od nachalności, wrzynająca się w proscenium. Ulica zaś slumsów szeroko, perspektywicznie wynurzająca się w proscenium, cała zabudowana ruderami, zapuszczonymi mieszkaniami i komórkami, wypełniona walającymi się stosami śmieci, zniszczonych przedmiotów - ukonkretniła i scaliła rozgrywający się melodramat. Bardzo dobra scenografia.
Marian Sienkiewicz, Romeo i Julia wśród gangsterów, 1967
Video
Animacje kostiumów