Przedstawienie:
Szewcy
Autor:
Stanisław Ignacy Witkiewicz przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Jerzy Jarocki przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Krystyna Zachwatowicz przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Hiperrobociarz: Jerzy Nowak przedstawienia >
Strażniczka I : Hanna Smólska przedstawienia >
Dziewka, Strażniczka II: Ewa Ciepiela przedstawienia >
Czeladnik I : Jerzy Trela przedstawienia >
Towarzysz X: Edward Dobrzański przedstawienia >
Chochoł, Bubek: Adam Romanowski przedstawienia >
Kmieć: Michał Żarnecki przedstawienia >
Kmiotek: Roman Wójtowicz przedstawienia >
Józef Tempe, Strażnik: Henryk Giżycki przedstawienia >
Puczymorda*: Kazimierz Kaczor przedstawienia >
Puczymorda*: Zdzisław Zazula przedstawienia >
Prokurator Scurvy: Marek Walczewski przedstawienia >
Księżna: Ewa Lassek przedstawienia >
Czeladnik II: Jerzy Bińczycki przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
Jarocki dobrał się do „Szewców” kluczem politycznym. Dobrał się inteligentnie i z dużą pasą publicystyczną. Dzięki temu zbudował widowisko żywe i ostre, nawiązujące natychmiast, już przy pierwszej scenie, nieobojętny kontakt z widzem. Kontakt, który nie słabł ani na chwilę, stwarzając jak najlepszą temperaturę (…). Przyjmując klucz polityczny Jarocki nie szukał wariantu tylko polskiego. Chodziło mu bardziej o generalia niż nominalna, o pokazanie pewnej wizji świata i stylu życia. Wykorzystał wszelkie możliwe środki ekspresji teatralnej włącznie z układami akrobacji, pantomimy, śpiewu, by uczynić przedstawienie zajmujące, barwne, dowcipne, nie nużące monotonią wyrazu. Stworzył spektakl, który wziął wiele z cyrku, kabaretu, nie przestając przynależeć do wielkiego teatru dramatycznego. Jeden biegun – to groteska, parabola, żart sceniczny, drugi – to groza, napięcie i niepokój. Odniosłem wrażenie (…) że Jarocki patrzy na Witkacego przez dwie różne tradycje: teatr Wyspiańskiego i teatr Mrożka (…)
Bardzo podobała mi się scenografia Krystyny Zachwatowicz, zwłaszcza w obrazie warsztatu szewskiego, surowa, realistyczna, eksponująca naturalną barwę skóry i mnogość różnorodnych wzorów butów. Zabawna w akcie II przez akcenty parodystyczne, ewokujące ziemski raj na modłę mieszczańską (…). Scenografia współgrająca z zamierzeniami reżysera, wspierająca jego pomysły inscenizacyjne, nie zatraca jednak indywidualnego stylu artystki, jej myślenia plastycznego.
Aktorzy (…) grając dla innych bawią się sami typem humoru, sztucznością sytuacji i sztucznością słownika, operetkowością tego świata, który powołują na oczach widza do życia. Bardzo dobry wydał mi się Juliusz Grabowski w roli majstra Sajetana: łączył w sobie sarmacką rubaszność i ludowy prymitywizm. Świetni byli Czeladnicy: Jerzy Bińczycki i Jerzy Trela. Mieli coś z humoru postaci Mrożka, z ich absurdalnego stylu rozumowania. Znakomicie skontrastowani pod względem figury, masywności, głosu.(…) Prokurator Scurvy Marka Walczewskiego był postacią z tragifarsy: mały dyktator podszyty tchórzem. Zabawny Jerzy Nowak w roli Hiperrobociarza, zmonumentalizowany i ugroteskowiony zarazem przez koturny, na których się poruszał, kostium i rynsztunek uzbrojeniowy, barwę skrzeczącego głosu. Ewa Lassek, którą zawsze podziwiam na scenie za jej duży talent dramatyczny (…) w roli Księżnej nie wydawała mi się w swoim najlepszym wcieleniu. Odniosłem wrażenie, że gra kogoś, kto jest całkowicie poza nią, poza jej wrażliwością (…).
Bronisław Mamoń, Szewcy, Tygodnik Powszechny 27.06.1971.
(…) Dramat Witkacego jest jak wieloznaczny plastyczno-pojęciowy rebus o jednym modelowym rozwiązaniu artystycznie prawdziwym. W krakowskim Teatrze Kameralnym rozwiązuje go Jerzy Jarocki, reżyser o duszy matematyka, inżynier scenicznych wizji. Nie buduje spektaklu z plastycznych aforyzmów (…) Szewcy, Sajetan Tempe i Czeladnicy, są u Jarockiego - chciałoby się rzec - perwersyjnie ludowi w prosty sposób: dzięki naturalnemu podawaniu dialogu, wygrywaniu antynomii myśli i jej kształtu językowego. Słowo dialogu mieni się w fantastycznych hybrydach dźwiękowo-pojęciowych, zawsze żywe, rozumiane przez widza. Przystają ci szewcy do rzeczywistości i nie przystają, są z niej i ponad nią, na granicy realizmu i bardzo daleko, egzotyczni i samoswoi... Warsztat szewski Krystyny Zachwatowicz - zwyczajny, szary aż do obrzydliwości, powiedziałby autor. (…)
(…) Role w "Szewcach" obsadzone są nieomylnie. Pykniczny Sajetan Tempe (Juliusz Grabowski) na aptekarskiej wadze odmierza ludową rubaszność i gniewną soczystość, roztapia je w jowialnym komizmie. Od pierwszego aktu jest dobrym wujciem rewolucji, legendą in spe. Jego schizoidalny oponent ideowy, Scurvy (Marek Walczewski) to chodząca melancholia, powściągana przez angielski humor i dystynkcję. Czeladnik I (Jerzy Trela) kogucikowato zadziorny, młodszy a chytrzejszy, demagogiczny - to mózg przewrotów; kanciasty, zaciekły w ponuractwie Czeladnik II (Jerzy Bińczycki) jest ich siłą. Surowe, nie wycieniowane aktorstwo Bińczyckiego, właściwie w spektaklu umiejscowione, jest świetnym katalizatorem komizmu. Zmysłowość Ewy Lassek (Księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka) najwięcej może ma w sobie świadomości gry - jest to chyba jedyna w spektaklu rola budowana piętrowo, z dystansem i dlatego od innych słabsza. Erotyzm to ważna nuta na palecie pojęciowo-zmysłowych barw Witkacego; on uwydatnia "napięcie dynamiczne", trzeba go oddać w tonie intensywnym, nie zgaszonym, tworzyć portret, a inne postacie i sytuacje wydobędą zeń karykaturę. Tylko budując ideę postaci można odnaleźć jej formę. Paradoksy bowiem formizmu Witkacego otwierają się kluczem idei (…)
Elżbieta Morawiec, Paradoksy Witkacego, Życie Literackie 10.07.1971.
Jarocki osiąga z reguły znakomite rezultaty wówczas, kiedy może oprzeć i rozwinąć propozycję dramaturga na swojej własnej budowie, mocnej, logicznej, oryginalnej, scementowanej, jednolitej stylistycznie i jednoczącej bogactwo pomysłów w zwartej formule. W przypadku „Szewców” to nie było chyba możliwe. (…) w tym dramacie hiperbolicznym za dużo jest napisane; (…) inscenizacja „Szewców” to (…) kłopot bogactwa – „nienasycenia” i rozdrażnienia formy, (…) skomprymowanej pod wysokim ciśnieniem zawartości intelektualnej. Tego nie da się przebudować i poprowadzić swoim duktem, rozwinąć czy dopełnić w sposób istotny. Można to raczej tylko rozluźnić – o tyle, o ile to konieczne na scenie. I to Jarocki zresztą czyni z powodzeniem.
Chciałbym bardzo uniknąć nieporozumień: przedstawienie, o którym piszę – a piszę trochę na przekór jednogłośnym zachwytom kolegów po piórze - to w istocie bardzo dobre przedstawienie, jedno z cenniejszych osiągnięć minionego sezonu w kraju, jedna z prac podtrzymujących skutecznie renomę Starego Teatru, (…). To co z najwartościowszej, najgłębszej sztuki Witkiewicza przekazano tu widowni mądrze, ciekawie, wyraziście, a co widownia, wypełniona po brzegi, odbiera z wyczuloną uwagą i radością – to bardzo wiele. Dopiero teraz rozliczony został naprawdę jeden z tych społecznych długów, co obciążają konto autentycznego funkcjonowania kultury.
Józef Kelera, Szewcy w zawodowym teatrze, Odra 1971, nr 10.