Przedstawienie:
Śluby panieńskie
Autor:
Aleksander Fredro przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Marek Walczewski przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Lidia Minticz przedstawienia tego scenografa >
Jerzy Skarżyński przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Gustaw: Aleksander Fabisiak przedstawienia >
Aniela: Ewa Ciepiela przedstawienia >
Radost: Andrzej Buszewicz przedstawienia >
Pani Dobrójska: Halina Kwiatkowska przedstawienia >
Jan: Ferdynand Wójcik przedstawienia >
Albin: Kazimierz Kaczor przedstawienia >
Klara: Barbara Bosak przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
(…) Kurtyna się podnosi: na scenie chałupa prosta, po gospodarsku rozsiadła. W kącie – pryzma ziemniaków, obok – drabina na stryszek, w głębi sceny kopa siana. Po chwili z werandy chałupy lecą na dół pierzyny, w obejście wpadają z piskiem dwie krzepkie dziewuchy, zesznurowane, aliści bez przyodziewku zwierzchniego. Wśród tupotania bosymi piętami i popiskiwań dziewczyńskich ślubują sobie nigdy za mąż nie iść. Potem do snu się na pierzynach układają, oko do widowni filuternie mrużą: A co, mosterdzieju, poznajesz Anielę i Klarę? Ale widz rozpoznaje przede wszystkim język teatralnych form Konrada Swinarskiego, pastisz jego stylu kreślony kreską grubą, rozpoznaje teatr, który rozcharakteryzowuje się jawnie – rynny płaczą prawdziwą deszczówką, grzmi za sceną burza – rozbiera z kostiumu, ze stylów, bawi się sam sobą. (…) Rozumiem intencję Walczewskiego – komizm i realizm Fredrowskiego słowa, komediowe spięcia sytuacyjne przekłada on na aluzyjny konkret rekwizytu: cebrzyk w ręku Albina, z którego damy czerpią wodę do skrapiania bielizny charakteryzuje go zamiast wypowiadanej kwestii. U podstaw takiego zabiegu leży przekonanie, że słowo w teatrze współczesnym utraciło substancjalność, że teatr tworzy tylko widzialna akcja, a komizm najlepszy – to komizm slapstickowy, natychmiastowy. (…) Inwencja reżysera wyzwala nieprzymuszoną zabawę aktorów. Między Klarą (Barbara Bosak) a Anielą (Ewa Ciepiela) próżno byśmy szukali subtelnego rozróżnienia psychologicznego – obie są z tej samej rubasznej materialności: dziewuchy, nie panienki. Aleksander Fabisiak (Gustaw) wbrew tradycji zupełnie nie boi się stryjaszka, wdzięczny i przymilny bywa tylko w błahostkach, przy większych szelmostwach broni się metodą „najlepszą obroną jest atak” i pohukuje na zupełnie zramolałego Radosta (Andrzej Buszewicz). Nie jest to sylwetka jednolita – Fabisiak, zgodnie z koncepcją całości spektaklu, nie usiłuje nawet scalić tych dwóch płaszczyzn osobowości postaci – jest wyzwalaczem komizmu. (…)
Elżbieta Morawiec, Śluby panieńskie czyli eksmisja pana hrabiego, Teatr 1972, nr 4.
(…) Zespół Starego Teatru postanowił zerwać z obowiązującym kanonem inscenizacyjnym. Nie bądźmy podejrzliwi. Może istotnie nadszedł czas, aby zdemaskować legendę, powiedzieć całą prawdę o „magnetyzmie serc”? Uwierzmy w eksperyment, który pozwoli nam dojrzeć w Gustawie czytelnika… markiza de Sade. Niechże panna Aniela zamieni haft chociażby na… cygara, niechże wspiera nóżki na stole, jeśli to uczyni ją „bliższą współczesnej wrażliwości”. Nie dręczmy reżysera konwencjonalnymi pragnieniami. I tak nie uwierzy w naszą miłość do Fredry. Jest zbyt zajęty walką z tradycją, z uczonymi, z Ciemnogrodem i z nami – wszystko w imię artystycznej prawdy, własnej wizji i bliżej nie określonej nowoczesności stylu dla nas i przeciwko nam tworzonego. (…)
Małgorzata Ruda, Ach, te „Śluby”!, Życie Literackie 1972, nr 5.