Przedstawienie:
Życie jest snem
Autor:
Pedro Calderon de la Barca przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Jerzy Jarocki przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Jerzy Juk-Kowarski przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Rosaura: Dorota Pomykała przedstawienia >
Basilio: Jerzy Stuhr przedstawienia >
Estrella: Danuta Maksymowicz przedstawienia >
Clotaldo: Aleksander Fabisiak przedstawienia >
Segismundo: Krzysztof Globisz przedstawienia >
Dama dworu: Aldona Grochal przedstawienia >
Estrella (od 15.09.84): Urszula Kiebzak przedstawienia >
Sługa II: Andrzej Kozak przedstawienia >
Strażnik: Adam Romanowski przedstawienia >
Żołnierz: Tadeusz Bradecki przedstawienia >
Basilio: Jerzy Bińczycki przedstawienia >
Astolfo: Jerzy Radziwiłowicz przedstawienia >
Żołnierz: Andrzej Mrożewski przedstawienia >
Strażnik: Antoni Żukowski przedstawienia >
Sługa: Jan Korwin - Kochanowski przedstawienia >
Clarin*: Jerzy Grałek przedstawienia >
Clarin*: Jerzy Trela przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
(…) "Życie jest snem". Bardzo dziwny to utwór, porównywany wielokrotnie do "Hamleta", choć na pewno mniej od niego sławny. Jak "Hamlet" poddaje się interpretacjom, różnym i pozornie sprzecznym. Jest pojemny. Ta przypowieść moralna i filozoficzna może być odczytywana jako dramat religijny i libertyński, polityczny i baśniowy, rzecz o poddaniu się przeznaczeniu i walce z losem, poetycka refleksja o świecie, który jest więzieniem dla człowieka zniewolonego i więzieniem dla człowieka wyzwolonego. I jeszcze o paru innych rzeczach zapewne. "Życie jest snem" poddaje się każdej interpretacji, byle nie była ona dosłowna, autotematyczna, nie naruszała misternej architektury dramatu. Wielcy poeci rozumieją naturę ludzką. Wiedzą, że nic nie wiedzą na pewno. (…)
„Życie jest snem” w reżyserii Jerzego Jarockiego na scenie Starego Teatru na pewno nie jest baśnią i nie jest sztuką filozoficzną. Scena jest pusta zasnuta mgłami. Z boku pal, do którego łańcuchami przykuto Segismunda. Zmieni się ona w pałac królewski, czarny i mroczny z jaskrawo złotymi drzwiami, przez które niepewnie, wahając się , przejdzie królewicz przeniesiony we śnie do innej rzeczywistości. Potem znów zmieni się w pustkę, ale miejsce pala zajmie drzewo z opadającymi liśćmi. Z tego drzewa spadnie zabity Clarin. Jest jeszcze horyzont z czerwoną wznoszącą się tarczą słońca. Za nimi, w tle widowni, armata na podeście. Wystrzeli tylko raz. Scenografia Jerzego Juka-Kowarskiego niczego nie udaje. Jest teatralna.
Jarockiego nie interesuje metafizyka, nie bawi przenikanie snu i jawy, poetycka fantazja, moralistyka, nawet problem wolności człowieka. Narzuca dramatowi własną dialektykę, opartą na wydarzeniach scenicznych i naszej świadomości historycznej. Oto teatr historii. Dziać się tu mają rzeczy dziwne, opętane, bezsensowne. Z Calderona przejął Jarocki jeden tylko sygnał: Polska. Jesteśmy w teatrze, który u Calderona jest królestwem Polonii, mglistym, ponurym i fantastycznym. U Jarockiego jesteśmy w Polsce, tak jak była i jest ona obecna w przedstawieniach krakowskiego Starego Teatru, w „Dziadach”, „Wyzwoleniu”, „Nocy listopadowej”.
Trela niesie w sobie jakąś tajemnicę, ma to już organiczne, jakby wiedział więcej od innych, rozumiał głębiej i szerzej. W jego aktorstwie jest pewien smutek, brak złudzeń, stosunek do świata pełen zadumy i skrywanej, ale niewygaszonej pasji. Wszystko to jest w Clarinie, tak jak istnieje w sztuce aktorskiej i osobowości Jerzego Treli. (…) Jerzy Radziwiłowicz jako Astolfo miał zapewne przedstawiać uosobienie obcego mocarstwa. Wykonał to z talentem, siłą i inteligencją. Bardzo dobry był Aleksander Fabisiak jako Clotaldo, ale on jeden mógł grać postać napisaną przez Calderona. Był więc usłużny, mądry, pełen godności i służalstwa, miał klasę dzięki której wierzymy, że służy królowi do końca dlatego, że tak nakazuje honor, nie zaś interes. Dorota Pomykała bardzo szlachetnie, bez fałszywych tonów przekazuje kontrasty i transformacje Rosaury, Pomykała potrafi połączyć poezję z charakterystycznością, ma czystość i jakąś kruchość, a równocześnie wewnętrzne napięcie i zamierzoną w postaci ostrość. Zalety godne dalszego wykorzystania. (…)
Bożena Winnicka, Zasadzki Calderona, Życie Literackie 1983, nr 38.
Rola Krzysztofa Globisza ma partie znakomite (…) zawsze, gdy prezentuje żywioł biologii, nie w pełni jednak przekonuje, gdy tekst zmusza do filozoficznej refleksji i starcia racji. W zderzeniu z ojcem, którego gra Jerzy Stuhr, panujący bezbłędnie nad dialektyką pytań i dylematów, przegrywa. Ale to rola tak złożona wielopostaciowa, że pewne braki w przypadku aktora jeszcze bardzo młodego są zrozumiałe. Właśnie Jerzy Stuhr (Basilio), Jerzy Trela (błazen Clarin), i Jerzy Radziwiłowicz (Astolfo) stworzyli najpełniejsze kreacje.
Tadeusz Kijonek, i sen i jawa, Tak i nie 1983, nr 23.
Jarocki (…) tworzy spektakl, który można z powodzeniem nazwać drugim obliczem współczesnego teatru. W pracy krakowskiego reżysera nie ma sensu rozpoznawać utworu Calderona i udowadniać, gdzie i jak zdradza on wielkiego Hiszpana. Jest on Rymkiewicza i Jarockiego, a Calderon jedynie mu patronuje. I wcale nie jestem taki pewien, czy pisarz źle na tym wychodzi. (…) To co u Calderona wydaje się anachronizmem, całą tę dziwacznie wykrzywioną polską historię i aluzje do Polski i Polaków postanowił przekształcić w spektakl – sen. W którym, rzecz jasna, zachowany został ów Calderonowski świat paradoksu, gdzie „wszystko jest złudzeniem”, a los najczęściej drwi z uczciwych i szlachetnych.
Jarocki raz już śnił na scenie „Sen o bezgrzesznej” – teraz ustawił przed nią krzywe zwierciadła. Można oczywiście dyskutować, czy w tym teatralnym śnie – który otacza nas niczym koszmar i majak (…) udało się w pełni ukazać dramat człowieka wciągniętego w wir szalejącej historii. (…) Wydaje się, że bardziej zależało mu, aby w zdeformowaną anachroniczną rzeczywistość Calderonowskiej sztuki wpisać wciąż powracające obsesyjne myślenie o Polsce i Polakach . I ująć je w delikatny cudzysłów ironii poprzez przywołanie cytatów z własnych przedstawień, a także z „Dziadów” i „Wyzwolenia” Swinarskiego, czy „Nocy listopadowej” Wajdy. A więc z inscenizacji, które również tkwią niczym świętość w najnowszej tradycji sceny przy placu Szczepańskim.
Marian Sienkiewicz, Przekrój teatralny, Przekrój 1983, nr 2002.
Kim więc jest w tej scenerii, jednocześnie umownej i aluzyjnej, główny bohater doświadczający dotkliwie jawy i snu? Sigismundo to powinowaty zapaleńców, którzy na scenie Starego Teatru wiedli spór o Polskę i Polaków. Tych z Wyspiańskiego i Mickiewicza. Finał przedstawienia nie pozostawia co do tego wątpliwości. Segismundo w obszarpanym mundurze z czasów powstania listopadowego rusza do straszliwego, szalonego mazura, krzesze zamaszyste hołupce na opustoszałej scenie. I zapamiętuje się w tym na poły błazeńskim, na poły wstrząsającym tańcu tak dalece, aż chciałoby się krzyknąć z widowni „dość”. Jak wówczas, kiedy Konrad w „Wyzwoleniu” wymachiwał szablą, sam na wielkiej scenie.
Barabara Osterloff, Bardzo polski Calderon, Teatr 1983, nr 8.
Jakaś upiorna niemożność, bezsiła rozsądku, brak potrzeby przystanięcia w tańcu i rozejrzenia się wkoło – dla zrozumienia. Niemożność w tej krainie fantasmorgii, zawieszonej między jawą a snem. Bo może tutaj granica między jawą, faktami a złudzeniem i zbożnymi życzeniami w ogóle nie funkcjonuje. Tutaj złuda zdaje się prawdą, a prawda imaginacją, zaś o rozróżnieniu obydwu tych warstw jedynie subiektywne pragnienia. W Calderonowskiej optyce dominująco objawia się nasz własny czas, nasza zasada istnienia – zasada naszej egzystencji i naszej historii. Życie jest snem, to gra jawy i snu, ale – gra z Losem. Gra z Losem o los. „Kto – mówi Segismundo – podburza los przeciwko sobie – przegrywa”. Zwyciężyć mogą tylko rozsądni. Więc – bądźcie mądrzy.
Andrzej Żurowski, Bądźcie mądrzy w swych snach, Tu i Teraz 1983, nr 31.