Przedstawienie:
Płatonow
Autor:
Antoni Czechow przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Filip Bajon przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Katarzyna Piwońska przedstawienia tego scenografa >
Katarzyna Gintowt przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Sonia: Dorota Pomykała przedstawienia >
Wengierowicz, syn: Rafał Jędrzejczyk przedstawienia >
Osip: Edward Wnuk przedstawienia >
Cyryl: Krzysztof Stawowy przedstawienia >
Maria Grekow: Lidia Duda przedstawienia >
Głagoljew: Aleksander Fabisiak przedstawienia >
Mikołaj: Edward Linde-Lubaszenko przedstawienia >
Pietrin: Jan Güntner przedstawienia >
Michał Płatonow: Jan Nowicki przedstawienia >
Trylecki: Tadeusz Jurasz przedstawienia >
Anna Wojnicew: Anna Dymna przedstawienia >
Wengierowicz: Andrzej Buszewicz przedstawienia >
Aleksandra/Sasza/: Dorota Segda przedstawienia >
Osip: Ryszard Łukowski przedstawienia >
Wasyl: Andrzej Kozak przedstawienia >
Wasyl: Juliusz Grabowski przedstawienia >
Katarzyna: Beata Rybotycka przedstawienia >
Marko: Bolesław Nowak przedstawienia >
Bugrow: Henryk Majcherek przedstawienia >
Cyryl Głagoliew: Romuald Marek przedstawienia >
Szczerbuk: Leszek Świgoń przedstawienia >
Sergiusz: Marek Litewka przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
Jednolitość stylistyczna i emocjonalna dramaturgii Czechowa (który nawet swoje komedie zwykł zabarwiać nutką gorzkiego liryzmu) przyzwyczaiła nas do kanonu inscenizacyjnego. (…) Flip Bajon, (…) z nonszalancją właściwą młodemu i tzw. dobrze zapowiadającemu się filmowcowi, zanegował ten obowiązujący ‘od zawsze” wymóg. Jego opowieść o życiu (a praktycznie o konaniu) Płatonowa brzmi wyzywająco agresywnie, chwilami nawet wulgarnie. Ponura, pełna determinacji agonia Płatonowa pozbawiona jest godności i eleganckiego chłodu (…). Płatonow w tym spektaklu stacza się bez wdzięku, bez tzw. rosyjskiej brawury… Chory na rozczarowanie życiem i wstręt do pospolitości kontestatora, z powodu nieuleczalności swej choroby staje się degeneratem, alkoholikiem.
Teza Bajona, a zwłaszcza jej przeprowadzenie na scenie jest prowokacyjna, i jako taka wzbudziła wiele (…) kontrowersji i protestów. Bezzasadnych, o ile spektakl ten uznamy za efektowny, przewrotny, a przy tym konsekwentnie przeprowadzony eksperyment na klasycznym tekście i … na widzach. (…) spektakl ten, dziwaczny, bo pełen ostentacyjnego lekceważenia tradycji czechowowskiej, targany jakimś chorobliwym dygotem emocjonalnym zawiera w sobie kilka dobrych ról (Dorota Pomykała, Marek Litweka, Ryszard Łukowski) i dwie kreacje: pierwsza – Jana Nowickiego, który stosując ostre, niekiedy ryzykowne środki wyrazu, stworzył szokująco autentyczną postać głównego bohatera. To Płatonow, którego na pewno nikt z widzów nie zapomni. To Płatonow, z którym będą musieli się liczyć przyszli realizatorzy tego dramatu. Druga – Anny Dymnej, która drapieżnie namiętny charakter generałowej Wojnicew perwersyjnie skryła pod aksamitną, anielską delikatnością. Ta rola to zresztą z pewnością najbardziej czechowowski element tego spektaklu.
Dorota Krzywicka, Z teatru „Płatonow”, Echo Krakowa 1988, nr 18.
[…] „Płatonow” – to sztuka ze wszech miar bogata. Można z niej wykroić przynajmniej kilka różnych przypowieści o życiu i o tym, że istnieje nieprzekraczalna granica praw moralnych, której naruszyć nie wolno. Jest w niej ogromnie interesująca zapowiedź dojrzałej twórczości Czechowa. Ale też i coś więcej, młody dramaturg w swoim utworze zgoła bezlitośnie, a miejscami nawet okrutnie, odsłania całą prawdę o psychice kreowanych bohaterów.
Płatonow zachowuje się często jak kabotyn i błazen, ale jest ciekawą osobowością. Ma dar, który posiadają nieliczni – wywołuje pożądanie zmysłowe. Fascynuje kobiety erotycznie. To prawda, że nieraz ubliży im, ale one i tak widzą w nim człowieka rozdartego dramatem życia. Pociąga je i ekscytuje. Nowicki wykrzywił tę postać, grając od początku do końca żałosnego błazna. Nie dostrzegł, że pomiędzy Płatonowem a kobietami toczy się ostra i przejmująca gra. O miłość i szczęście. Wszyscy w rezultacie przegrywają. Ale bohater Czechowa ma pełną świadomość przegranej, gdy w finale wyznaje: „Nikogo nie chciałem skrzywdzić, a wszystkich skrzywdziłem”.
W inscenizacji Bajona cały ten dramat ludzkich upadków, słabości i namiętności ulega prymitywnemu spłaszczeniu. Razi dosłownością i wulgarnym traktowaniem ludzkiej kondycji. Wszystko, co rozgrywa się na scenie, jest obok dramatu Czechowa. Epatując zgoła bezsensu brutalnością zachowań postaci i ostrymi środkami wyrazu, reżyser sobie i aktorom dorobił jakby Gombrowiczowską pupę.
(mars), Pupa, Przekrój 1988, nr 2231.