Przedstawienie:
Maria Stuart
Autor:
Juliusz Słowacki przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Włodzisław Ziembiński przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Karol Frycz przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Nick: Kazimierz Witkiewicz przedstawienia >
Maria Stuart : Bronika Jędrzejowska przedstawienia >
Henryk Darnlej: Kazimierz Meres przedstawienia >
Morton : Antoni Żuliński przedstawienia >
Rizzo: Zygmunt Kęstowicz przedstawienia >
Botwel : Zdzisław Mrożewski przedstawienia >
Duglas : Wacław Nowakowski przedstawienia >
Lindsay: Tadeusz Bartosik przedstawienia >
Astrolog: Wojciech Ruszkowski przedstawienia >
Paź: Dobrosław Mater przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
Ogólne wrażenie odniesione podczas premiery prasowej było bardzo kiepskie, a nastroje wręcz nerwowe. I musimy to sobie szczerze i otwarcie powiedzieć, że przedstawienie nie jest udane, mimo troskliwości tak sumiennego reżysera jak Ziembiński, mimo wysiłków i staranności całego zespołu. (…)
Bronika Jędrzejowska, kreując heroinę, zagrała wiele scen we właściwy sposób, ale w całości roli nie wydobyła podstawowej nuty charakteru tej młodej królowej, której bujność namiętności zaprowadzić miała pod katowski miecz. Zbyt wiele opanowania, miękkości, tkliwości – zbyt mało akcentów drapieżności, namiętności, dumy i cynizmu.
Mrożewski – jako jej kochanek i przyszły mąż (trzeci!) był bardzo stylowy w swym zgaszonym i chłodnym pesymizmie może tylko zbyt powściągliwie kład akcenty demonizmu. A żadna z tych postaci ani życiowo ani dramatycznie nie jest jednolita i wymaga od aktora przerzucania się od nastroju do nastroju. Nowakowski stworzył swojego Duglasa najbardziej konsekwentnie i przekonująco, nie zatracając w ogólnie stłumionym tonie przedstawienia żarliwości uczuć i twardości usposobienia.
Kęstowicz grał dobrze zalotnego Włocha, operując z wprawą przyrodzonym wdziękiem męskim i trafnymi środkami wyrazu. Grając jednak bardzo naturalistycznie, najwięcej zacierał wiersz. Poprawne role dali Żuliński (Morton) i Ruszkowski (astrolog). Bardzo pomysłowo postać błazna zagrał Witkiewicz, dobrze mówiąc przy tym wiersz. |Zupełnie nie czuł swojej roli Darnleya – Meres, który przykro psuł sceny w których występował. Starannie przygotował rolę pazia Mater, jednak warunki dojrzałego mężczyzny nie pozwoliły mu wyczarować naiwnego wdzięku pacholęcia.
Grano ten dramat w udanych, kameralnych dekoracjach, ujmujących prostotą i przejrzystością, dobrze uwypuklającą piękne, stylowe ubiory (prof. Frycz).
Tadeusz Kudliński, „Maria Stewart” Słowackiego, Tygodnik Powszechny 1948, nr 45.