Przedstawienie:
Dzień jego powrotu
Autor:
Zofia Nałkowska przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Jerzy Ronard Bujański przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Tadeusz Kantor przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Dominik Ilecki : Kazimierz Brodzikowski przedstawienia >
Ksawery Ilecki : Janusz Warnecki przedstawienia >
Monika Ilecka: Zofia Małynicz przedstawienia >
Monika Ilecka*: Celina Niedźwiedzka przedstawienia >
Tomasz Wiciński : Jan Ciecierski przedstawienia >
Bronia Lelewska: Danuta Szaflarska przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
Wieje z tego dramatu dech przedchrześcijańskiej tragedii antycznej. (…) Konflikt „Dnia” budowany jest przez autorkę w różnych, przecinających się płaszczyznach, narasta wolno, w ciągłych spięciach, niespodziewanych przekrojach, uzyskując wzmagające się niesamowicie natężenie. Zastosowana przy tym conradowska konspiracja wypadków minionych, odsłaniana oszczędnie, drobnymi niedomówieniami, potęguje dramatyczną dynamikę, kulminującą w katastrofie, spodziewanej od dawna przez widza. (…)
Wykonano w ściszonym, kameralnym skupieniu, pozwalającym szczęśliwie wygrać wszelkie odcienie, odruchy, drgnienia, uzyskując wysokie napięcie naturalistycznego wyrazu psychologicznego.
Janusz Warnecki (Ksawery) – po klasycznym i patetycznym Hiobie, dał nam niezapomnianą, skomplikowaną postać zbrodniarza, odsłaniającego moralne pokłady nieuświadomionych stanów patologicznych – uzyskując przejmującą ich waloryzację w głosie i geście, w iście szekspirowskim bogactwem gry aktorskiej, płynącej pomiędzy słowami tekstu i ponad nimi. Zofia Małynicz (Monika) była więcej bezpośrednia, uzyskując więcej głębokich akcentów szczerości i przekonywującego wzruszenia w swej tragicznej, łagodnej kobiecości. Walka jej o szczęście miłości, słabość, nieumiejąca przejść przemocą, bezradność. Wobec wyrastających trudności, wypadły w interpretacji artystki przejmująco. Równie interesującą postać młodej dziewczyny (Bronia) stworzyła D. Szaflarska, przekonywująca zarówno świeżą naiwnością dziewczęcą jak i tragicznym buntem, niespodziewaną decyzją działania bezwzględnego. Brodzikowski wcielił ciekawie w żywą postać, ponurą i sztuczną figurę ojca, wyrażającą martwy upór teoretycznej tezy. Umiał ożywić ją błyskami ludzkiego uczucia. Ciecierski, jako kochanek Moniki, utrzymał się w swej roli, mimo że nie odpowiadała ona gatunkowo jego talentu. Umiar i opanowanie stworzyły postać sympatyczną i przekonywującą.
Podkreślić należy świetne wyrównanie zespołu i gry zbiorowej przypominające najlepsze wzory scen francuskich a przynoszące chlubę reżyserii i wykonawcom. Sugestia sceniczna dramatu jest bardzo silna i zapewnia mu w wykonaniu tej piątki – powodzenie na piątkę.
Tadeusz Kantor, znany w Krakowie z samodzielnych, doświadczalnych poczynań teatralnych w czasie okupacji – dał w otoczeniu scenicznym naturalistyczne wnętrze, w której pomysłowość mogła wyładować się tylko w pełnej smaku kompozycji sprzętów i interesującego układu planów gry (2 bocznych i jednego głębszego) oraz plam barwnych, istotnie świeżych i ciekawie zastosowanych. Wydaje mi się, że środkowy szczegół sceny o barwie ponuro-brunatnej, był tłem wyjściowym dla sytuacji szczególnie dramatycznych. Można by jedynie zapytać, czy urządzenie nie było za zbyt zbytkowne, jak na mieszkanie żony urzędnika – więźnia, mieszkanie bez służącej, acz z telefonem i winem przy obiedzie powitalnym? Trudno rozstrzygnąć.
Tadeusz Kudliński, Nowe premiery, Tygodnik Powszechny 1945, nr 14.