Przedstawienie:

Nasze miasto

Autor: Thornton Wilder przedstawienia tego autora >

Reżyser: Szymon Kaczmarek przedstawienia tego reżysera >

Scenografia: Kaja Migdałek przedstawienia tego scenografa >

Obsada:

Dr Gibbs: Marcin Kalisz przedstawienia >

George Gibbs: Grzegorz Grabowski przedstawienia >

Julia Gibbs: Paulina Puślednik przedstawienia >

Simon Stimson: Wiktor Loga-Skarczewski przedstawienia >

Reżyser: Szymon Czacki przedstawienia >

* rola dublowana

Opis:

 „(...)Kaczmarek przejmuje od Wildera antyiluzyjne rusztowanie sztuki i zręcznie się nim posługuje. Oszczędna scenografia Kai Migdałek stanowi doskonałe opakowanie oswojonej, małomiasteczkowej rzeczywistości, a łagodne, pastelowe kolory budują kontrapunkt dla rozedrganej psychiki mieszkańców Grovers Corners. Pierwszy akt to prawdziwy popis zarówno aktorów, jak i reżysera. Panorama stosunków w Grovers Corners naszkicowana została w sposób żywy, zabawny, ale i niepokojący. Postaci prowadzą normalne życie, mają normalne marzenia i cele. Nawet obecne w ich życiu problemy są błahe i stanowią urozmaicenie drobnomieszczańskiej sielanki. Wszystko to każe widzieć w Grovers Corners utopią zrealizowaną. Ale taki obraz to fałsz, któremu nie dają wiary nawet sami mieszkańcy. Pod powłoką normalności pulsuje i wzbiera bowiem kłębowisko niedających się zwerbalizować uczuć i pragnień, co doskonale ilustruje scena, w której redaktor Webb (w tej roli znakomity Tomasz Cymerman), ulegając natrętnym namowom otoczenia, podejmuje próbę odpowiedzi na pytania mieszkańców. (...)”    Patryk Bywalec, Reanimacja sensu, Nowa Siła Krytyczna, 2013

„(…) Dramat Wildera to studium umierania. Ale w najmniejszym stopniu chodzi o fizyczne schodzenie z tego świata. To, co jest głównym tematem, to umieranie w poczuciu beznadziei i bezsensowności, śmierć z niespełnienia, w przymuszonych decyzjach, poczuciu że nie ma innej drogi niż pozostanie w nudzie miejsca, które nie ma nic do zaoferowania. Kaczmarkowi udało się oddać tego ducha, a nawet przez miejscowe podkreślenia albo eliminacje pewnych partii tekstu, zintensyfikował i rozjaśnił przekaz, pokazując tym samym różne drogi interpretacji dramatu. 
Schematyczność w inscenizacji, ograniczenie scenografii do symbolicznych przedmiotów zaznaczających osobne przestrzenie, zwraca uwagę na aktorów i ich niejednoznaczne postaci. Barwne, trochę groteskowe stroje nie tylko wprowadzają wizualną różnorodność, ale podkreślają cechy charakteru, albo wizerunki, jakie starają się tworzyć. Nie ma tu jednak zbędnej tautologii, bo i ludzie mają wiele twarzy - surowa matka uśmiecha się na pokaz, ojciec-autorytet okazuje się pantoflarzem z fobią społeczną, beznamiętna nastolatka pokazuje zdolność do odczuwania emocji... Gra relacji międzyludzkich, uzależnienie, mieszanie rodzinnej miłości z erotyzmem i podszycie kazirodztwem - bardzo wiele jest w tych niepozornych marionetkach. (...)”
Aleksandra Sowa, Nasza śmierć, Teatr dla Was, 2013
 
„(…) Szymon Kaczmarek, tworząc na scenie coś w rodzaju laboratorium, zgubił gdzieś oś dramaturgiczną tekstu Wildera, jaką jest koncepcja "teatru w teatrze". "Reżyser" jest reżyserem tak naprawdę tylko z nazwy. Szymon Czacki to bardziej konferansjer lub wodzirej, ubrany w staromodny, nieco groteskowy garnitur. Kaczmarek podjął jednak dość udaną próbę nadania papierowym, wilderowskim postaciom głębi psychologicznej. Umiejętnie skonstruował ledwie zarysowany w oryginale konflikt pokoleniowy między Emilką a jej matką (warto wspomnieć, że zachowanie Emilki nosi wszelkie znamiona kompleksu Elektry). Z Myrtle Webb uczynił niekochaną, spragnioną czułości żonę, piękną niegdyś kobietę, sprowadzoną teraz do płytkiej roli kury domowej. Redaktor Webb to zamykający się w swoim świecie pracoholik, intelektualista zdradzający cechy autystyczne. Szczególnie poruszająca (dzięki świetnej grze Justyny Wasilewskiej) jest scena, kiedy Myrtle szuka bliskiego, fizycznego kontaktu ze swoim mężem i zostaje przez niego odrzucona. (...)”
Katarzyna Misiuk, Rzecz o małych miasteczkach, Teatralia nr 4
 
„(…) Spektakl Kaczmarka zachwyca w sposób depresyjny. To opowieść przekorna, doskonale pomyślana, zagrana, pokazana. Intrygująca jest zabawa z konwencją, to przemieszanie sztuczności, która staje się rusztowaniem świata. Dziwaczność ukazuje się na granicy, a tutaj granic jest wiele. Po pierwsze publiczność a scena - granica zniesiona, zanegowana, ale w jakiś nienaturalny, groteskowy sposób (zapalone światło, Reżyser zwracający się do widzów, udawane pytania, wtargnięcie redaktora Gibbsa pomiędzy fotele). Po drugie podwojona gra aktorów, którzy udają udawanie, schematyzują schematy, wyśmiewają sami siebie. Po trzecie przestrzeń samej sceny - uproszczona scenografia przypominająca rysunek przedszkolaka - rozdźwięk między banałem rekwizytów a uzyskaną dzięki prostocie środków ostrością widzenia. Po czwarte relacje między samymi postaciami, kontrastujący Stimson i napięcie powstające na styku ich wymalowanych zmywalną farbą światów. Problem granicy między udawaniem a tym, co chciałoby się uważać za prawdę - organizuje cały spektakl. To dzieło przemyślane, dopracowane. Trudno znaleźć jego słabsze strony. Taki koniec świata w pastelowych barwach ma podwojoną moc.”
Daria Bednarek, Cukrowa wata i koniec świata, www.e-splot.pl, 2012
 

Animacje kostiumów

Narodowy Stary Teatr w Krakowie tel. 48 12 4228566, 48 12 4228020 wew. 134 fax 12 2927512 e-mail:muzeum@stary.pl
Copyright 2011