Przedstawienie:
Brand. Miasto. Wybrani
Autor:
Henryk Ibsen przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Michał Borczuch przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Katarzyna Borkowska przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Agnes: Marta Ojrzyńska przedstawienia >
Allmers: Krzysztof Zawadzki przedstawienia >
Asta (Pani Burmistrz): Iwona Budner przedstawienia >
Brand: Roman Gancarczyk przedstawienia >
Einar: Krzysztof Zarzecki przedstawienia >
Gerda: Ewa Kolasińska przedstawienia >
Lekarz: Zbigniew Ruciński przedstawienia >
Matka Branda: Urszula Kiebzak przedstawienia >
Rita: Małgorzata Zawadzka przedstawienia >
Zoran: Bogdan Brzyski przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
„(…) Na scenie panuje chaos. Od pierwszej sceny, aż do ostatniej. Świat Borczucha jest gigantycznym lumpeksem, z przenoszonymi ciuchami, w które przebierają się aktorzy. Czasami owa ciucharnia staje się świątynią. I nie chodzi tutaj o lewicową krytykę konsumencką, tylko o żal za desakralizacją codzienności. Podobnie jak w znakomitym "Azylu" według "Na dnie" Gorkiego w reżyserii Krystiana Lupy, przestrzeń sceny staje się przytułkiem dla wydziedziczonych z sacrum. (...)”
Łukasz Maciejewski, Lumpeks w Starym Teatrze, Polska Gazeta Krakowska nr 134
„(…) Borczuch tworzy rzeczywistość chropowatą, szorstką, nieprzyjemną w odbiorze. Odnosi się wrażenie niechlujstwa, smrodu i wszechobecnego brudu. To spektakl bardzo fizjologiczny i biologiczny, bazujący na fizycznych działaniach aktorów, ich ciele, nagości. Ma się wrażenie nieczystości, która opanowała scenę. Scenę wybebeszoną do ostatnich granic - z kablami, przewodami, też nagą - rozebraną i nie "udającą" niczego. Ten autentyzm wzmacnia personel techniczny, który w kluczowych momentach wchodzi grupą na scenę - sprząta, roznosi materace, pakuje ciuchy, próbując opanować ten śmietnik. Na tym wysypisku Brand chce zbudować nowy wielki kościół. Na bagnie, wyziewach i miazmatach. Zakleić to, zalepić, uładzić - co z tego, kiedy z kąta i tak śmieją się wory ze śmieciami. (...)”
(…) Brand. Miasto. Wybrani" to, jak wskazuje trójczłonowy tytuł, studium jednostki, świata w rozsypce i jego okaleczonych mieszkańców: świata-śmiecia i śmieci-ludzi. Ale też śmieciowej religii. Spektakl pretenduje do miana bluźnierczego - falliczny zarys kopuły kościoła, podświetlany przez zrozpaczoną Agnes, wystarczająco wiele mówi o religii, która zbudowana jest na ofierze syna. Nie ma ratunku przed rozpaczą, bezsensem i dezintegracją, gdy nie ma żadnych wartości - wiary, miłości, rodziny. Gdy słowa to śmiecie i ludzkie zachowanie jest ze śmietnika. To przygnębiający spektakl i mroczna diagnoza. Bez żadnej nadziei. Trudno się go ogląda. Po wyjściu ma się wrażenie, że kurz osiadł również na nas, a brud przylepił się nie tylko do naszych ubrań.”
Wanda Świątkowska, Kościół Boga czy czarta?, Teatr nr 12
„(…) Jakkolwiek by było, rozpad, tak mocno zaznaczony w scenografii, przenosi się także na inny poziom - materii dramaturgicznej, sposobu istnienia postaci. Oglądamy fragmenty "Branda" i "Małego Eyolfa" Ibsena, rozrzucone jak te ubrania, w które przebierali się aktorzy. I tak jak w ubrania aktorzy wchodzą w postaci, bo nie w role. Role to za dużo powiedziane. Z tych fragmentarycznych bytów tworzą się chwilowe konstelacje, po jakimś czasie zaczynamy dostrzegać wspólne tematy. Ojciec i syn. Rodzice i syn. Matka i syn. Śmierć dziecka. Zbawiciel. Zbawienie. Kościół. Postaci "Branda" i "Małego Eyolfa" wędrują od aktora do aktora; (...)”
Joanna Targoń, Brand, Miasto, Wybrani Michała Borczucha, Dwutygodnik. Strona Kultury, nr 72
„(...)Prorok kryzysu Brand przybywa do miasta, w którym schronili się wszyscy odrzuceni przez społeczeństwo ekscentrycy i dziwacy. Przekonuje, by miast łagodzić konflikty, ujawniać je i wyostrzać. Wzywa do wyzwolenia z iluzji. Borczuch w kolejnych produkcjach ("Lulu", "Werter", "Metafizyka dwugłowego cielęcia") stawał po stronie jednostek, które nie zgadzają się na udział w uporządkowanym systemie społecznym. Chowają się w perwersję, sztukę, niedojrzałość. Wyniszczają się, nie uznają kompromisów. Tu Ibsenowskiemu bohaterowi da szansę nie tylko wyrażenia sprzeciwu, lecz także pociągnięcia za sobą innych.(...)”
Joanna Derkaczew, Jesień moralnego niepokoju, Gazeta Wyborcza online