Przedstawienie:
Kordian
Reżyser:
Szymon Kaczmarek przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Kaja Migdałek przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Ksiądz: Zbigniew Ruciński przedstawienia >
Laura: Małgorzata Hajewska-Krzysztofik przedstawienia >
Matka*: Iwona Bielska przedstawienia >
Młody Kordian: Szymon Czacki przedstawienia >
Ojciec*: Jacek Romanowski przedstawienia >
Stary Kordian: Adam Nawojczyk przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
„(…) Szymon Kaczmarek odczytał "Kordiana" ciekawie i konsekwentnie. Dokonał wielu skrótów, przemieszczeń tekstu radykalnych, ale mocno zakotwiczonych w dramacie. Powstała opowieść o pragnieniu śmierci, od pierwszych monologów Kordiana po sceny jego zaangażowania w spisek koronacyjny. Jednak nie chodzi o typowo romantyczną konwencję lub chorobową, patologiczną, destrukcyjną potrzebę. To spektakl o świadomej rezygnacji, o zauroczeniu śmiercią i podporządkowaniu jej całego życia. (…)
Naiwnością byłoby sądzić, że ta wyrazista opowieść o umiłowaniu śmierci jedynie przypomina werterowskie tragedie. Można odczytywać spektakl w Starym Teatrze jako aktualną i krytyczną wypowiedź na temat zachłyśnięcia się śmiercią, paraliżem, który może powodować. A to już jest temat bardzo współczesny i bardzo narodowy.”
Justyna Nowicka, Stary Kordian ma jedno pragnienie, Rzeczpospolita online, 2012
„To nie jest spektakl według dramatu Słowackiego. To nie jest spektakl o bohaterze romantycznym. To nie jest spektakl o Kordianie. Szymon Kaczmarek wciąga widza w perwersyjną grę, której stawką jest życie lub śmierć. Reżyser używa tekstu "Kordiana", aby uruchomić mroczne instynkty drzemiące w naszej nieświadomości - klimat przedstawienia dla wielu może przypominać filmy Hanekego.(...)
Spektakl Kaczmarka bardzo wyraziście korzysta z konwencji kinowej, dlatego też można chwilami odnieść wrażenie, że Kordian nie jest spektaklem teatralnym, lecz filmem. Mam tu na myśli rezygnację z typowo teatralnych rozwiązań na rzecz wzmocnienia iluzji realności podglądanych wydarzeń. Jest to propozycja bardzo śmiała i oryginalna, z całą pewnością zasługuje na uwagę, choć niestety chwilami przyjęta konwencja zdaje się nie być w stanie "udźwignąć" tekstu Słowackiego. Jednak to właśnie dzięki tej żenującej nieporadności bohatera udaje się wywołać w widzu niechęć i rozdrażnienie, bez których spektakl nie byłby w stanie wywrzeć tak silnego wrażenia.(...)”
Adrianna Alksnin, Funny games po polsku, www.e-splot.pl, 2012
„(…) W "Kordianie" Szymon Kaczmarek najmocniej zaakcentował temat śmierci: to śmierć staje się głównym motorem działań bohaterów. Kordian (Adam Nawojczyk) Kaczmarka wygłasza swoje monologi przykuty do wózka inwalidzkiego. Jest sparaliżowany i podejmuje decyzję o eutanazji. Pielęgnuje go Młody Kordian (Szymon Czacki) - jego alter ego, ale także dziennikarz, przygotowujący reportaż o ludziach, decydujących się na śmierć. Przed ostateczną decyzją o śmierci, Kordian zwołuje do siebie Księdza (Zbigniew Ruciński), Laurę (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) Matkę (Beata Paluch) i Ojca (Jacek Romanowski) i domaga się, by odczytywali mu fragmenty dramatu Słowackiego. Po ich wyjściu, Kordian zostaje ze swoim Młodym odbiciem sam, a fragmenty scen Słowackiego mieszają się z konwencjonalnymi współczesnymi dialogami. Konsekwencje tego są zastanawiające. Ostatecznie, monolog na Mont Blanc Kordian wygłasza leżąc nieruchomo na schodach, na które przytaszczył go jego opiekun.(...)”
Marta Bryś, Romantyczny paraliż, Dwutygodnik, 2012
„(…) Szymon Kaczmarek nie odczytywał "Kordiana" na nowo. Nie użył tekstu Słowackiego z 1833 r. do interpretacji aktualnej sytuacji w Polsce. Potraktował dramat jako element koszmarnego koncertu życzeń, którego sparaliżowany Stary Kordian (Adam Nawójczyk) żąda od swoich najbliższych. Zgromadzeni w surowym wnętrzu loftu goście przedwczesnej stypy mają umilić umierającemu ostatnie chwile przed eutanazją. Za pomocą cytatów z kultury wysokiej wprawiają go w odpowiednio dramatyczny i podniosły nastrój.(...) Z głośników audiofilskiego sprzętu dobiegają pieśni Schuberta. Miody Kordian ściąga z półek lektury uzupełniające - w eseju Ortegi y Gasseta wyszukuje zgrabny fragment o duchowej wyższości jednostek niedopasowanych do prymitywnego świata. Dyskutuje się o okrucieństwie przyrody, przywołując burzowy klimat obrazów Caspara Davida Friedricha.(...)”
Joanna Derkaczew, Przepis na stypę za życia, Gazeta Wyborcza nr 20