Przedstawienie:
Pan Tadeusz czyli Ostatni Zajazd na Litwie
Autor:
Adam Mickiewicz przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Mikołaj Grabowski przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Jacek Ukleja przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Brzytewka: Wojciech Trela przedstawienia >
Chrzciciel: Juliusz Chrząstowski przedstawienia >
Ekonom*: Błażej Peszek przedstawienia >
Gerwazy: Tadeusz Huk przedstawienia >
Hrabia: Krzysztof Zawadzki przedstawienia >
Jankiel: Arkadiusz Brykalski przedstawienia >
Jankiel: Zbigniew W. Kaleta przedstawienia >
Konewka: Andrzej Rozmus przedstawienia >
Podkomorzy: Zbigniew Kosowski przedstawienia >
Podkomorzyna: Aldona Grochal przedstawienia >
Protazy: Jerzy Święch przedstawienia >
Płut: Marcin Kalisz przedstawienia >
Robak: Roman Gancarczyk przedstawienia >
Róża: Paulina Puślednik przedstawienia >
Rykow/Skołuba: Bogdan Słomiński przedstawienia >
Sak: Grzegorz Grabowski przedstawienia >
Sędzia: Krzysztof Globisz przedstawienia >
Tadeusz: Krzysztof Wieszczek przedstawienia >
Telimena: Katarzyna Krzanowska przedstawienia >
Wojski/Maciek: Jan Peszek przedstawienia >
Wojszczanka: Monika Jakowczuk przedstawienia >
Zosia: Magda Grąziowska przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
„(…) Spektakl rozpoczyna obraz pielgrzymów, którzy stopniowo przeistaczają się w postaci z "Pana Tadeusza". Ta przemiana zachodzi przede wszystkim na poziomie kostiumów - kilkoro aktorów od początku jest w strojach z epoki, w drugiej części już wszyscy. To nieuchronne przejście od postaci uczestników pielgrzymki do bohaterów poematu Mickiewicza wynika ze swoistej integralności "Pana Tadeusza" z polską wyobraźnią zbiorową. Kostium jest tutaj jedynie ozdobą, dekoracją dla słów, które (według Grabowskiego) nie straciły na swej aktualności. W spektaklu niemal nie ma scenografii, aktorzy wchodzą na scenę od tyłu przez duże przejście i schodami kierują się przez drzwi na foyer. Po lewej stronie, przy proscenium, znajduje się metalowa konstrukcja przypominająca rusztowanie remontowe, w środku której siedzą muzycy kwartetu smyczkowego, grający muzykę na żywo. Zamiast dzwonu w Soplicowie stoi betoniarka, jakby świat Mickiewicza musiał przejść renowację.(...)”
Marta Bryś, Romantyczny paraliż, "Dwutygodnik", 2012
„(...) Opowieść Grabowskiego pozwala spojrzeć na narodowe i szlacheckie fetysze z iście gombrowiczowskim dystansem. Najistotniejsze figury opowieści odziera reżyser z urody i blichtru. Spotykamy Telimenę przywodzącą na myśl pokraczną, rodzimą odmianę kobiety fatalnej; groteskowo urzekającego Wojskiego, w wykonaniu Peszka; dalece odmienną od imaginacji zbiorowej Zosieńkę; w fałdy wykwintu odzianego Hrabiego, próbującego usilnie wyzyskać rodzimą florę i faunę w celach artystycznych etc. (...)”
Michał Centkowski, Ostatni Zajazd na Litwie, "Nowa Siła Krytyczna", 12.03.2012
„(...) Zagubiona w czasie wspólnota jest bohaterem inscenizacji "Pana Tadeusza" ze Starego Teatru w Krakowie. W spektaklu Mikołaja Grabowskiego niezbyt nowocześnie ubrani, delektujący się po drodze jajkami na twardo pielgrzymi rozczytują się we frazach swojej biblii polskości - epopei Mickiewicza. Odgrywają poszczególne sceny, rozkoszują się wielkością, odrębnością i barwnością jego Polski. Aż po pełne utożsamienie: wkładają kontusze, suknie, kłócą się i biją jak bohaterowie, by na końcu zaś ruszyć konduktem żałobnym za ciałem swojego świętego i patrona - księdza Robaka/ Jacka Soplicy. (...)”
Aneta Kyzioł, Łacińska msza romantyków, "Polityka" nr 7/13.02
„(...) Grabowski z myślą o realizacji poematu Mickiewicza nosił się od dawna, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W międzyczasie reżyserował między innymi kolejne "Opisy obyczajów" według księdza Kitowicza i "Dzienniki" Gombrowicza. Ślady tych fascynacji łatwo odnaleźć w "Panu Tadeuszu". Nie podąża on niewolniczo za Mickiewiczowską fabułą i frazą (choć nie dopisuje wieszczowi niczego), dopuszcza przestawienia i znaczące skróty, ale kościec dzieła pozostał nietknięty. Tyle tylko, że Grabowski wraz ze współautorem adaptacji, Tadeuszem Nyczkiem, czytali arcydzieło Mickiewicza wczoraj, zatem nie mogli udawać, że w Polsce wszystko jest pięknie, ładnie. Dlatego nie ma szczęśliwego zakończenia, ze sceny nie pada rytualne "Kochajmy się!", całość zamyka spowiedź Jacka Soplicy. Wcześniej zaś jest opowieść utkana z nostalgii i ironii - po równo. Rzecz o współczesnych pielgrzymach, którzy wdziewają na siebie maski i stroje bohaterów poematu i sprawdzają, czy bardzo ich one uwierają. Bardzo to Gombrowiczowskie, ta gra formą, sprawdzanie, w jakim stopniu to forma właśnie czyni człowieka. I przejmujące, bo pielgrzymi od Grabowskiego w swojej wędrówce szukają Polski jako wspólnoty, a znajdują jedynie jakieś rusztowanie nieczynnego kościoła. (...)”
Jacek Wakar, Pomniki trzymają się mocno, "Przekrój" nr 1/02-01-12