Przedstawienie:
Dumanowski side A i B
Autor:
Wit Szostak przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Konrad Dworakowski przedstawienia tego reżysera >
Sebastian Krysiak przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Marika Wojciechowska przedstawienia tego scenografa >
Karolina Mazur przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
(side A): Iwona Budner przedstawienia >
(side A): Lidia Duda przedstawienia >
(side A): Katarzyna Gniewkowska przedstawienia >
(side A): Magda Grąziowska przedstawienia >
(side A): Monika Jakowczuk przedstawienia >
(side A): Urszula Kiebzak przedstawienia >
(side A): Beata Malczewska przedstawienia >
(side A): Grzegorz Grabowski przedstawienia >
(side A): Marcin Kalisz przedstawienia >
(side A): Paweł Kruszelnicki przedstawienia >
(side A): Zbigniew Ruciński przedstawienia >
(side B): Aldona Grochal przedstawienia >
(side B): Ewa Kaim przedstawienia >
(side B): Katarzyna Krzanowska przedstawienia >
(side B): Beata Paluch przedstawienia >
(side B): Katarzyna Zawadzka przedstawienia >
(side B): Bogdan Brzyski przedstawienia >
(side B): Juliusz Chrząstowski przedstawienia >
(side B): Rafał Jędrzejczyk przedstawienia >
(side B): Andrzej Rozmus przedstawienia >
(side B): Krzysztof Stawowy przedstawienia >
(side B): Wojciech Trela przedstawienia >
(side B): Krzysztof Wieszczek przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
„(...) W części pierwszej śledzimy głównie dylematy chutliwego koguta, jakim podobno był Dumanowski, z kolei Krysiaka ciekawią głównie metafizyczno-cierpiętnicze omamy, pożyczone z innej książki lub będące ponurym wytworem własnym.
Oglądamy wysokobudżetowe przedsięwzięcie, z dwiema różnymi obsadami i bogatą scenografią, które nie tylko nie koresponduje z sobą, ale wręcz wchodzi w estetyczny i dramaturgiczny konflikt.
Side A to głównie barchany bronowickich podfruwajek, w których zadurzał się prezydent Dumanowski, Side B - miłość własna twórców, rozegrana w umownym pandemonium, czyli koniec świata na tekturowych pudełkach umazianych zieloną akwarelą. Z poronioną strukturą straszliwie męczą się aktorzy. W "Side A" przynajmniej można docenić poczucie humoru i wyczucie parodystycznej formy przez Katarzynę Gniewkowską czy Iwonę Bunder, w części drugiej nawet z tym jest problem, ponieważ przez większość przedstawienia niczego nie widać.(...)”
Łukasz Maciejewski, Ciemność widzę, ciemność..., „Polska Gazeta Krakowska nr 117, 21-05-2013
„(...) Sam pomysł stworzenia dwóch niedługich spektakli na podstawie jednego tekstu i zagranie ich za jednym zamachem, jest ciekawy i rzadki. Nie tylko poszerza pole interpretacji, daje możliwość odszukiwania nowych znaczeń i korespondujących ze sobą wątków obydwu projektów, ale też pobudza do nowego myślenia o linearności w teatrze. Szczególnie, kiedy mamy do czynienia z tak różnymi spojrzeniami na jeden temat - opowieściami dziejącymi się w różnym czasie (albo bezczasie), miejscu (albo po prostu w przestrzeni zawieszenia) i z udziałem innych bohaterów, narratorów, kładących nacisk na inne aspekty tekstu, a zatem życia fikcyjnego bohatera powieści Szostaka. Niestety, spektakle, prócz tego, że różne, są też nierówne - nie korespondują ze sobą, a raczej rozłażą się i zamiast kontrastu, tworzą zgrzyt. Ciężko też obronić je jako autonomiczne byty - dziwią wybory dramaturgów i uwypuklenia w tkance tekstu, które niestety spłycają i sprowadzają historię Dumanowskiego do błahej i groteskowej opowiastki o garstce (lub garstkach) wariatów. Opowiastki odartej z wszelkiej refleksji.(...)”
Aleksandra Sowa, Alergia na rewolucję, „Teatr dla Was, 06-05-2013
„(...) W pierwszej części (nazwanej "Side A") oglądamy dość chaotyczne scenki, w których ów bohater rodzi się, kocha, żeni; oglądamy również fragmenty owej alternatywnej wersji historii, w której Mickiewicz i Słowacki osiedlają się w Krakowie i chadzają na Świtezianki, czyli do burdelu. "Side A" grana jest na scenie, ale kameralnie, z widownią również umieszczoną na scenie. Aktorzy są i zbiorowością, i narratorem, i bohaterami - panie w ni to zakonnych, ni to szkolnych, ni to burdelowych strojach, panowie w ekstrawaganckich garniturach. Jest czarno-biało, klarownie i formalnie, trochę się śpiewa, trochę opowiada, trochę zagłębia w postaci, trochę dowcipkuje. I owszem, można się uśmiechnąć na widok Mickiewicza w pelerynie zabrudzonej przez gołębie albo Dumanowskiego rozmyślającego o uczynieniu z Krakowa światowej stolicy funeralnej, ale dowcipkowanie jest na dłuższą metę nużące, zwłaszcza że nie bardzo wiadomo, w jakiej sprawie tak się mamy zabawiać.(...)
Po przerwie przesiadamy się na widownię, a "Side B" rozgrywa się na scenie zasłanej czarnymi workami i obficie zasnutej dymem. Od pojawiających się powoli postaci w czerwonych kombinezonach i z komunikatów rozbrzmiewających z głośników dowiadujemy się, że oto na Kraków spadła apokalipsa, tajemnicza zaraza. I w tej apokalipsie jednostajnie i nudno taplamy się przez półtorej godziny.(...)”
Joanna Targoń, Dumanowski i klops, „Gazeta Wyborcza” - Kraków nr 104 online, 06-05-2013
„(...) Konrad Dworakowski zmienia swoją część opowieści w brakujące ogniwo miedzy "Trylogią" Klaty a "Panem Tadeuszem" Grabowskiego. Bawi się teatrem w podobnej konwencji, uruchamia chór 7 dojrzałych Świtezianek i 4 wariatów, którym zdaje się, że są Dumanowskim. Symbolem Krakowa-muzeum jest czarny balon. Nadmuchane żałobne nic. Sebastian Krysiak z kolei wkłada historię Szostaka w sztafaż science fiction. Krakowianie umierają na dziwną chorobę, służby epidemiologiczne nie mogą nadążyć z utylizacją ciał, trzeba wezwać na pomoc ducha Dumanowskiego.(...)
W obu realizacjach cieszy uruchomienie rezerw aktorskich Starego Teatru: jak dobrze zobaczyć Pawła Kruszelnickiego w dużej roli, Monikę Jakowczuk i Beatę Malczewską. Udanie wracają Bogdan Brzyski i Rafał Jędrzejczak.(...)”
Łukasz Drewniak, Miasto Żywych Trupów - kolejny skandalizujący spektakl Starego Teatru pod rządami Jana Klaty, „Dziennik Poslki online, 04-05-2013
„(...) Część "A" to arcydzieło. Jest budowana bardzo oszczędnymi środkami aktorskimi i inscenizacyjnymi: kilkanaście prześcieradeł, wielofunkcyjne skrzynie, które są też stołami lub budkami telefonicznymi, proste animacje (przywódcy narodu od Piłsudskiego, przez Sikorskiego i Jaruzelskiego, po Jana Pawła II, utrwaleni na zdjęciach i opowiadający o bohaterze Dumanowskim), sugestywne i delikatne światło. Brawurowo prezentuje się zespół aktorski, który przede wszystkim dobrze się bawi, śpiewając sparafrazowane pieśni patriotyczne i przyśpiewki ludowe, wykonując przy tym niebywale precyzyjne ruchy. Bawią i rozśmieszają krakowską publiczność lokalnymi anegdotkami o martwym Krakowie, zadufanym "trupie dawnej stolicy".
Dworakowski razem z dramaturżką Martyną Lechman wydobyli prawdziwe smaczki z powieści Wita Szostaka. Stworzyli widowisko z bardzo żywym, barwnym i pikantnym (ale nie wulgarnym!) językiem.
Reżyser zawarł w przedstawieniu mnóstwo odniesień do legendarnych spektakli Starego Teatru, wokół których zdążyły narosnąć liczne mity: od "Dziadów" w reżyserii Konrada Swinarskiego (np. jedzenie jajka na scenie), przez "Trylogię" Klaty, po spektakle Mikołaja Grabowskiego z zeszłorocznym "Panem Tadeuszem" na czele. Dworakowski prowadzi akcję niesamowicie konsekwentnie. Stworzył spektakl bardzo atrakcyjny, przyjemny dla oka, ale i piekielnie inteligentny, pełen smaczków spełniających zapowiadaną linię programową na tę część sezonu BIO.S.(...)
Krótka przerwa wystarcza na kompletną zmianę przestrzeni. Druga część przenosi nas w zupełnie inny świat. Na część "B" publiczność usadowiona zostaje na klasycznie położonej widowni Dużej Sceny, przy części "A" rzędy krzeseł ustawione były na scenie. Widzowie teraz znajdują się w lustrzanym odbiciu swojego poprzedniego położenia, jakby na arenie.
W Krakowie panuje zaraza, która dziesiątkuje mieszkańców Starego Miasta. Przez megafony nadawane są komunikaty, żeby nie opuszczać domów i że wszystko jest pod kontrolą. Scena tonie w dymie i kurzu. Jak mówi jeden z mieszkańców, ubrany w prowizoryczny kombinezon, mający chronić przed ową tajemniczą zarazą: "w takim tempie za dziewięć godzin na Starym Mieście nie będzie żywej duszy". Liczba trupów w plastikowych workach wzrasta z każdą chwilą. Służby nie nadążają z ich utylizacją. Ludzie mają dość: boją się, kombinezony są niewygodne i duszne, odchodzą ich bliscy.
Jak sobie poradzić z tą tragedią narodową w dumnym zaściankowym Krakowie, który myśli, że jest centrum wszechświata? Potrzebny jest (super)bohater narodowy! Józafat Dumanowski, który swoim przykładnym 123-letnim życiem, czterema śmierciami (trzema podczas walki za ojczyznę, czwartą naturalną, we własnym łóżku), pokazał, jak zwyciężać mamy! Potrzebny jest teraz - w tym momencie!
Naród szuka. Wyławia wspomnienia z lekcji historii w szkole, próbuje przypomnieć sobie, kim był, jak wyglądał i co zrobił Dumanowski. Jak to się stało, że został wyniesiony na piedestał? Dlaczego stawiane mu są pomniki? Nikt dokładnie nie pamięta...(...)”
Tomasz Kaczorowski, Tworzenie i konfrontacja, „Nowa Siła Krytyczna, 02-05-2013