Przedstawienie:
Stara kobieta wysiaduje
Autor:
Tadeusz Różewicz przedstawienia tego autora >
Reżyser:
Marcin Liber przedstawienia tego reżysera >
Scenografia:
Mirek Kaczmarek przedstawienia tego scenografa >
Obsada:
Kelner: Adam Nawojczyk przedstawienia >
Kelner Cyryl : Mieczysław Grąbka przedstawienia >
Lekarz, Stróż porządku: Michał Majnicz przedstawienia >
Młodzieniec: Marcin Czarnik przedstawienia >
Pan: Jacek Romanowski przedstawienia >
Piękna dziewczyna, Pierwsza dziewczyna : Jaśmina Polak przedstawienia >
Ślepiec: Roman Gancarczyk przedstawienia >
Stara kobieta: Anna Dymna przedstawienia >
* rola dublowana
Opis:
„(...) Scena zasłana jest białym ni to żwirem, ni to śniegiem; w tym żwirośniegu stoi fortepian, stolik, parę krzeseł. Wielkie dmuchawy w różnych konfiguracjach pracują jak szalone, wciąż formując nowe zaspy, mniejsze i większe śnieżne zamiecie, doprawiane jeszcze dymami. Jakby tego było mało, coraz to ktoś łopatą wyrzuca ten śnieg w powietrze. Scenografia jest dynamiczna i efektowna, ale jak na obraz apokalipsy nadmiernie estetyczna. Różewicz chciał na scenie śmietnik - może ten autorski pomysł wydał się Marcinowi Liberowi i Mirkowi Kaczmarkowi zbyt dosłowny, ich propozycja jednak nie jest ani ciekawsza, ani bardziej wieloznaczna, choć niewątpliwie daje zajęcie aktorom.(...)
Jest kilka momentów, kiedy koślawa sceniczna machina uspokaja się i nabiera sensu. Pięknie i niepokojąco brzmi uporczywa muzyka grana na fortepianie przez trzy parki (Jaśmina Polak, Aleksandra Adamska i Anna Paruszyńska), przędzące muzycznie nić życia. Marcin Czarnik w prologu wrażliwie mówi wiersz z tomu Różewicza "Matka odchodzi". Mieczysław Grąbka jest staroświecko zwyczajny, zabawny i konkretny jako polujący na muchy Kelner Cyryl.(...)”
Joanna Targoń, Starsza pani siedzi, „Gazeta Wyborcza” - Kraków nr 256 online, 04-11-2014
„(...) Spektakl Starego Teatru w Krakowie jest pokawałkowany, chaotyczny i mętny jak zawieja, którą wywołuje uruchomienie wielkich dmuchaw podrywających do góry tysiące papierowych ścinek, imitujących zawieję śnieżną. Z chaosu wyodrębnia się nieruchoma Stara Kobieta, która wie, że jej dni są policzone i stara się łapczywie złapać ostatnie chwile. Histerycznie chce wpaść w szał kreacji i tworzenia (narodzin), który pozostaje już tylko pokrzykiwaniem. Grająca ją Anna Dymna pięknie oddaje tragizm odchodzących, opadłych z sił starszych ludzi, którzy nie są już w stanie zdobyć się na jakikolwiek gest. Jej sprzeciw pozostaje werbalny, ale rozpaczliwy, na wskroś przejmujący.
Za zasklepionym oknem jest świat po katastrofie (zobrazowany tsunami w Japonii z 2011 roku). W środku świat rozbity, zdecentralizowany, apokaliptyczny. Jednak na scenie króluje przede wszystkim chaos. Spektakl raczej rozpada się na części i sekwencje niż stanowi spójną całość. Tekst Różewicza też się postarzał. Dlatego "Stara kobieta wysiaduje" pozostawia spory niedosyt.(...)”
Łukasz Rudziński, Teatr na wiele sposobów. Trwa Wybrzeże Sztuki, www.trójmiasto.pl, 07-11-2014
„(...) Tekst "Stara kobieta wysiaduje" Tadeusza Różewicza ma już swoje lata. Powstał przecież w końcu lat 60. Aż się prosi, by sprawdzić jego aktualność, zbadać jego dostosowanie do dzisiejszego świata. Ale reżyserując na jego podstawie spektakle w Starym Teatrze, Marcin Liber raczej nie miał takich ambicji.
Na scenie Anna Dymna w typie matrony: dumna, opanowana. Gdy wokoło wieje zawierucha, a świat przykrywają płatki śniegu, ona jedna jest stałym punktem odniesienia. Siedzi i patrzy na ten cały majdan, który toczy się dookoła. A że na scenie dzieje się dużo, to i ma na co patrzeć. Wokoło toczą się rozmaite obyczajowe scenki - jak ta z mecenasem i golibrodą w roli głównej. Wszystko w estetycznej oprawie, eleganckiej i wysmakowanej.(...)”
Łukasz Gazur, Stare kobiety (nie) są niezniszczalne, „Dziennik Polski” nr 259 online, 07-11-2014
„(...) I choć sceniczny świat przesiąknięty jest atmosferą katastrofy, bohaterowie dość radośnie zmierzają ku zagładzie. Nic dziwnego. Nam także najbardziej nawet przejmujące obrazy cierpienia oraz tragedii dawno się już opatrzyły. Rzeczywistość opisywana przez Różewicza przestała przerażać. Trwamy z mieszkańcami tego dziwnego świata w stanie zawieszenia. Nawet jeśli od czasu do czasu udaje się, pośród fragmentarycznych, bełkotliwych monologów, przemycić na scenę odrobinę autentycznej grozy, obłąkańczej makabry z jakiejś odległej rzeczywistości "tam" na zewnątrz, gdzie wycinanie starych modrzewi okazuje się być i tak najmniej przerażającą ze wszystkich zbrodni naszego gatunku.
Przemoc, wojna, chaos, degeneracja, a nawet śnieg z plastikowego pyłu to już wyłącznie tło. Stara Kobieta nie przesiaduje już w obronie dawnych ideałów, odwiecznych prawd i humanistycznych wartości. Przygląda się. Galerii scenicznych osobliwości z rzadka - głównie nam. Liber odczytuje ten nieco przywiędły w swym katastroficznym uroku tekst przez późną twórczość Różewicza, zestawiając dramat z poematem "Matka odchodzi", obserwując rozpad osobistego świata, wyczerpywanie się naszej własnej mikropowieści. I to właśnie wygrywają znakomicie Marcin Czarnik i Anna Dymna - Stara Kobieta i jej syn, wyśniony Poeta. Ona z początku rozpaczliwie chwyta ostatnie resztki uczuć, emocji, ciągle jeszcze pragnie czuć, przeżywać, być, później już tylko przygląda się światu, Poecie i nam. "Jej spokojne, badawcze oczy spoczywają na mnie, na mojej ręce, na tych okaleczonych oślepionych słowach", mówi młodzieniec. Świadom całej okropności i nędzy ludzkiego życia, wciąż na nowo i jakoś niezgrabnie stara się ocalić niewinność. Choć się zestarzał, choć stoi u "progu śmierci", wciąż jeszcze "nie zrozumiał, że nóż służy do urzynania głów, do urzynania nosów i uszu".
W tym świecie nic do siebie nie pasuje. Wszystko w tym spektaklu rozjeżdża się, rozpada, kolejne sceny, aktorskie etiudy świadomie nie składają się w całość. Polityka już dawno zmieniła się w kicz, miłość w pornografię, muzyka w hałas, sport w prostytucję, religia w naukę, a nauka w wiarę. I co? I nic. Zostaje wielkie i stale rosnące NIC, by sięgnąć po Różewicza. Nic, którego zupełnie nie potrafimy zagospodarować, tak jak pozornie niezagospodarowana wydaje się być sceniczna rzeczywistość "Starej kobiety".(...)”
Michał Centkowski, Urzynanie głów, dwutygonik.com nr 145, 10-11-2014
„(...) Z ekranu i ze sceny patrzy na nas Anna Dymna, symbol Starego Teatru. Wydawałoby się, że wybitny literacko dramat Różewicza będzie idealnym materiałem na wspaniały benefis aktorki. I Dymna robi, co może, a ściślej, co potrafi. Bazuje przede wszystkim na sobie, jest wzruszająca jako Matka Polka i matka konkretnego dziecka, potrafi być także odpychająca i obcesowa. Wysiaduje w oczekiwaniu na beckettowskie nic. Godot jednak nie przyjdzie, nie pochwali, nie pogłaszcze "kobiety". Czekanie jest trwaniem. Założenie było słuszne, a rola jak gdyby uszyta na miarę Dymnej, a przecież oglądając spektakl miałem wrażenie, że gwiazda "Starego" nie miała obok siebie reżysera.(...)”
Łukasz Maciejewski, Twórcy okazali zagubienie i bezbronność wobec tekstu Tadeusza Różewicza, „Polska Gazeta Krakowska” nr 279, 02-12-2014